Spełnienie daje radość, nasyca nią. Ale radość Wielkanocy jest wymagająca. Tajemnica życia i śmierci tak oczywista, tak trudna. Szczególnie w ten czas oswajamy się z myślą, że "życie to choroba śmiertelna..." I raczej nie zadowala nas perspektywa finału tu, po zagraniu swojej życiowej roli. Co będzie, gdy zgasną jupitery, zasłoni się kurtyna. Koniec przedstawienia i nic więcej? Żadnej myśli, działania? Ludzie od zawsze stawiali pytanie "dokąd zmierzamy"? Religia, każda religia, niesie swoim wyznawcom odpowiedź - nadzieję, że będzie coś więcej.
I potykając się o swoje słabości, czasem błądząc, odrzucając, wyśmiewając, negując w krytycznych momentach, ogromnie wierzymy. Mamy nadzieję, że śmierć to nie koniec, bo byłoby to zbyt brutalne. Potrzebne dopełnienie, Ale gdy minie czas świątecznej euforii, zabraknie spontanicznej dobroci w chwilach naszej codziennej małostkowości, zawiści, pamiętajmy o przestrogach z "Listu do ludożerców" i nie zjadajmy się, bo nie zmartwychwstaniemy naprawdę.
Z najlepszymi życzeniami:
radości, wiosny w sercu i nadziei na to, że będzie lepiej w imieniu całej Redakcji "Gazety Nałęczowskiej"