Napisane przez  red
16
Gru
2006

Nie dla nas Nałęczówki

Ponad 30 handlowców wystosowało list (01.12.2006) do nowego burmistrza z prośbą o zainteresowanie się ich problemem: brakiem miejsca do handlu. Zdesperowani sprzedawcy z targowiska proszą o pilną pomoc w rozwiązaniu problemu, gdyż 31 stycznia 2007 roku upływa termin wypowiedzenia im przez NSH umów najmu.

 

- Czy będziemy wyrzuceni na bruk? Nie stać nas na płacenie tak wysokich czynszów za tak małą powierzchnię - mówią zgodnie handlowcy z targowiska przy ul. Poniatowskiego - Nowy inwestor zaoferował nam umowę za wynajem miejsc handlowych 620 zł miesięcznie za 5 mkw. otwartej przestrzeni. To przekracza nasze możliwości finansowe.
   - Działalność handlowa prowadzona na targu daje z jednej strony zatrudnienie i utrzymanie sporej grupie osób, z drugiej zaś strony umożliwia nabywanie oferowanych tam towarów po cenach znacznie niższych niż w nałęczowskich, nielicznych sklepach, nie mówiąc już o "Pasażu", gdzie ceny w porównaniu z tym, co proponujemy na targowisku są przy identycznym asortymencie, nieproporcjonalnie wysokie - piszą w swojej petycji handlowcy. - Doskonale zdajemy sobie sprawę, że właściciel placu "Nałęczowska Spółka Handlowa" może nim w sposób dowolny dysponować (pomijając już zwykłą etykę kupiecką wg której należałoby wcześniej nas poinformować o planowanych przedsięwzięciach. Może wspólnie utworzylibyśmy spółkę np. "Targowisko Nałęczów", która z korzyścią dla wszystkich prowadziłaby dotychczasową działalność handlową.
   Handlujący widzą rozwiązanie tego problemu. Tylko jeśli NSH z nimi nie rozmawia, to jak dojść do porozumienia? Szukają mediatora w osobie burmistrza - gospodarza gminy. I nie satysfakcjonuje ich stwierdzenie, że to teren prywatny i gmina nie ma nic do tego. -Tyle się mówi o ułatwieniach w podejmowaniu działalności gospodarczej, lecz w tym przypadku wszystkie nasze inicjatywy "biorą w łeb", ponieważ "Nałęczowska Spółka Handlowa" jak ognia unika z nami spotkania.

BW



tytułem komentarza:

   Problem w tym, żeby był wilk syty i owca cała. Faktem jest, że targowisko straszy swoim wyglądem i kurortowi dobrej reklamy nie robi. Dobrze się stało, że znalazł się inwestor i dobry pomysł na to miejsce. Wszystko ładnie, pięknie, ale nie do końca. Są rozgoryczeni handlowcy.
   Szkoda, że coraz częściej wraz z nowymi inwestycjami w Nałęczowie pojawia się też "cennik warszawski" zarówno dla turystów, jak i miejscowych. Podobny paradoks głośny był swego czasu w Kazimierzu Dolnym. Za luksus się płaci, ale co jeśli wiele osób na ten luksus najzwyczajniej w świecie nie stać? Gdzie mają kupić odzież, buty? Mają iść do MOPS-u? Nie dajmy się zwariować! Bo od wyższych standardów życia portfele nie tyją. Niektóre nowe obiekty mieszkańcy omijają łukiem z "braku kasy". Bazar zaś, co sobotę, przeżywa prawdziwe oblężenie. Nawet estetyka miejsca tak nie razi, gdy można coś taniej kupić.
   Handlowcy z handlu żyją, płacą podatki i umożliwiają tańsze zakupy wielu osobom. Czy w Nałęczowie znajdzie się dla nich inne miejsce?

(red.)
(0 głosów)