Napisane przez  PW
18
Lut
2002

I ty możesz zostać wójtem

Nieustanna reforma.
   Wybory do samorządów, przeprowadzone po raz pierwszy w 90 roku, prawie za każdym razem odbywają się na innych zasadach. W 98 roku obok gmin pojawiły się powiaty, wtedy też po raz pierwszy wybieraliśmy radnych wojewódzkich. Tegoroczne wybory znów będą inne; prawdopodobnie będziemy wybierać burmistrza w wyborach bezpośrednich.

   Bezpośrednie wybory burmistrzów (wójtów, prezydentów miast) to pomysł Platformy Obywatelskiej, podchwycony następnie przez SLD. Tyle, że SLD początkowo poddał ten pomysł "twórczej modyfikacji"; bezpośrednie wybory wójtów czy burmistrzów miały by się odbywać tylko w gminach do 20 tys. mieszkańców. SLD, które przez kilka poprzednich lat oskarżał rząd o eksperymentowanie na społeczeństwie, tym razem sam chciał eksperymentować na mieszkańcach mniejszych gmin.
   W połowie stycznia posłowie SLD zgodzili się ze stanowiskiem PO. Wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów miast mają być bezpośrednie we wszystkich gminach. W sytuacji mniejszych gmin nic to nie zmienia; może tylko to, że ich mieszkańcy nie będą mieli powodu, by czuć się jak króliki doświadczalne.
   Platforma opowiada się za zwiększeniem uprawnień burmistrza (nie byłoby osobnych wyborów na burmistrza i osobnych do rady- głos oddany na burmistrza byłby głosem na jego ugrupowanie i on sam wyznaczałby zarząd - chodzi o wyeliminowanie trudności w powoływaniu rządzącej koalicji). A Rada odpowiadałaby tylko za uchwalenie budżetu, planu zagospodarowania i absolutorium dla wójta. W przypadku nie udzielenia absolutorium - wójt byłby weryfikowany w drodze referendum.
   Z kolei w projekcie SLD wójt, który zdobędzie ponad 50 % głosów i tak będzie musiał zbudować koalicję w radzie- a ponieważ wybory na wójta i radnych będą niezależne od siebie, może się zdarzyć, że w radzie ugrupowanie popierające burmistrza może mieć mniejszość. Przeciw bezpośrednim wyborom burmistrzów jest PiS, jako że zbyt wielkie uprawnienia burmistrzów mogą ich postawić poza kontrolą społeczną. PSL popiera, z zastrzeżeniami, stanowisko SLD.

Kiedy wybory?
   SLD chce skrócić kadencję obecnych samorządów i przeprowadzić wybory wiosną - tak, aby budżet powiatu czy gminy na następny rok był już uchwalony i w całości opracowany przez radnych nowej kadencji. W połowie stycznia padł kolejny termin; 16 czerwca; termin o tyle niezręczny, że przy wyborach burmistrzów będzie prawdopodobnie druga tura; jej termin wypadł by już w okresie wakacji. Tymczasem nieoczekiwanie posłowie PSL wspólnie z posłami opozycji opowiedzieli się ostatnio za wyborami w terminie jesiennym. Nawet jeżeli okaże się, że w sejmie zwycięży ta ostatnia koncepcja, to i tak

Czasu jest mało.
   Przed wyborami konieczne jest uchwalenie odpowiedniej ustawy. Zdaniem Państwowej Komisja Wyborczej samorządy potrzebują na przygotowanie się do wyborów 3,5 miesiąca (wliczając konieczne vacatio legis) - co oznacza, że, aby wybory odbyły rzeczywiście się 16 czerwca ustawa powinna się ukazać w Dz.U. do końca lutego, a przedtem projekt powinien przejść po kolei przez podkomisję, komisję, Sejm (II i III czytanie), Senat i zostać podpisany przez prezydenta. Nie wygląda to zbyt realnie. Bardziej prawdopodobny wydaje się termin jesienny, choć jest też możliwy "kompromis" w sprawie terminu wyborów.
   Małgorzata Subotić z "Rzeczypospolitej", przypominając o tym, że SLD od dawna powtarza, że najlepszy termin to wiosna, i o tym, że Sojusz liczy na stopniową poprawę stanu gospodarki (a więc i własnych notowań) przepowiada, że wybory rzeczywiście odbędą się wiosną, tyle, że za rok.

Mniej radnych.
   Ustawa ma między innymi określać, jaką metodą będą liczone głosy (metodą d'Hondta, korzystną dla dużych ugrupowań, czy St.Lague'a - korzystniejszą dla średnich). Nie wiadomo też, ilu radnych będziemy wybierać - SLD i PO chcą też ograniczyć ich liczbę (prawdopodobnie w Nałęczowie wybierzemy 15 radnych gminnych) Może dość do paradoksalnej sytuacji, że liczba posłów na Sejm z powiatu przewyższy liczbę posłów do sejmiku wojewódzkiego. Parlament chętniej, jak widać "tnie" po samorządach, ale nie po sobie. Ograniczenie liczby radnych będzie się wiązać ze zmianą obwodów wyborczych, liczbą komisji, itd. Oznacza to więcej pracy dla samorządów przed wyborami i choćby z tego względu należy życzyć sobie by termin - jesienny, czy wiosenny - został ustalony jak najszybciej.

PW

(0 głosów)