Taki komunikat odebrano 13 maja w nałęczowskiej OSP i kilka minut po zgłoszeniu strażacy byli już na miejscu. Kuracjusze oraz pracownicy z sanatorium "Książę Józef", byli już ewakuowani, w palącym się budynku pozostał tylko ranny mężczyzna. To w jego pokoju na piętrze wybuchł pożar. Zaczęła się walka z ogniem i akcja ratowania rannego. Strażacy z OSP Nałęczów mieli wsparcie zawodowej straży pożarnej z Puław, która przyjechała najnowszym wozem bojowym z 37-metrową drabiną. Strażacy gasili ogień na dachu sanatorium z wysokiej drabiny. Podnośnik przydał się też do przetransportowania rannego. Do kosza drabiny przymocowano nosze i delikatnie przeniesiono poszkodowanego w bezpieczne miejsce, przed sanatorium. Od razu rannym zajęli się ratownicy medyczni, którzy udzielili mu pierwszej pomocy.
Podczas akcji gaśniczej jeden strażak został lekko ranny. Na szczęście ogień został szybko stłumiony i strażacy zaczęli oddymiać budynek. Tłumek ludzi przyglądających się całej akcji zaczął rzednąć tak, jak po skończonym seansie w kinie. Ewakuowani kuracjusze i pracownicy obiektu mogli wrócić do swoich zajęć, które przerwał alarm.
- To były tylko ćwiczenia, akcja pozorowana, test na sprawdzenie w praktyce, jak akcja ratunkowa w tym obiekcie mogłaby przebiegać - wyjaśnia Lech Kamola, szef nałęczowskiej OSP. Dobrze, że to tylko ćwiczenia.