Napisane przez  red
21
Wrz
2003

Nowi właściciele

Drugie życie "Gioii"...
   W połowie sierpnia "Kurier Lubelski" doniósł o sprzedaży nałęczowskiej willi Gioia. Od Jerzego Kucharczyka kupił ją znany lekarz z Lublina mieszkający w Teksasie, twórca metody leczenia nowotworów antyneoplastonami- Stanisław Burzyński. Zamierza on zbudować w Lublinie zakład farmaceutyczny produkujący specyfiki przeciwko nowotworom oraz towarzyszący mu ośrodek naukowo-badawczy.

Willa Gioia ma swoją niemal stuletnią historię wpisaną w dzieje Nałęczowa.
   Wzniesiona została w roku 1927, jest ona kopią willi "Madonna" - znajdującej się w Rzymie. Budowniczymi jej byli: Franciszek Popiewski i Bogdan Kelles - Krauze. Willę otrzymała w posagu córka Wacława Salkowskiego - Jadwiga, która po rozwodzie z generałem baronem Burchardtem, w 1927 roku, wyszła za mąż za pułkownika Józefa Becka. Państwo Beck spędzali w Nałęczowie urlopy i święta, ostatni pobyt ministra Becka z żoną miał miejsce na początku września 1939 r. , kiedy to wraz z korpusem dyplomatycznym zatrzymał się w Nałęczowie, skąd przez Lublin i Zaleszczyki wraz z częścią Rządu Prezydenta Mościckiego wydostał się do Rumunii.
   Po wojnie willa została przejęta w użytkowanie Funduszu Wczasów Pracowniczych, nosiła wtedy nazwę, czy raczej przezwisko "Lublinianka II". Niszczejąca w latach 90-tych willa została zreprywatyzowana.
Szerzej o losach "Gioii" pisaliśmy we wrześniu 2002 roku.
   Obecnie w willi trwają prace remontowe. Można przypuszczać, że znajdzie tu miejsce oddział ośrodka badawczego dr Burzyńskiego.

...i "Starówki"
   Kilka miesięcy temu informowaliśmy Państwa o tym, że "Starówka" została sprzedana inwestorowi z Lublina. Tam także wykonywane są prace renowacyjne.
   Nowy nabywca budynku po spółdzielczości, Jerzy Psiuk nie chciał na razie ujawnić swoich planów co do przyszłości "Starówki" W tej chwili trwają drobne naprawy - remont zabezpieczający"- mówił Gazecie.- "Zanim z czymkolwiek ruszę, muszę mieć pełną dokumentacje obiektu. Trzeba załatwiać formalności, potrzeba wiele dokumentów".
   Dowiedzieliśmy się, że brak ogrzewania przez trzy sezony nie spowodował uszkodzeń w budynku, jakich można by się obawiać. "Tylko w jednym miejscu podniósł się parkiet, cała intsalacja jest nienaruszona - woda była spuszczona z rur"

Wygląda to więc bardzo obiecująco, że nałęczowskie budowle, nadszarpnięte zębem czasu wreszcie doczekały się nowych właścicieli, którzy zadbają o trwałość budynków.
  • 33_gioia2
(1 głos)