Marcowa aura sprawiała wiele kłopotów zawodnikom. Nie bez kozery rajd jest nazywany polskim Monte Carlo. Mimo, że większość kierowców zdawała sobie sprawę z faktu, że w dużej mierze o sukcesie będzie decydował odpowiedni wybór opon często odwiedzali oni przydrożne rowy. Niektóre partie odcinków specjalnych były pokryte językami czarnego lodu, a na osłoniętych od słońca zdarzały się wręcz śnieżne zaspy. Na takich fragmentach odcinków specjalnych samochody opuszczały trasę i gdyby nie pomoc postronnych nie pokończyliby wyścigu.
Największe żniwo (jeśli chodzi o wypadanie z trasy) zebrał odcinek specjalny 12 Buchałowice - Zabłocie gdzie wyścig "ukończyły" cztery załogi, a kilka innych uratowała tylko pomoc kibiców. Na OS 6 Buchałowice - Karmanowice doszło do najpoważniejszego z wypadków. Opel Kadett załogi A. Skrzek/ K. Weiss uderzył tyłem w drzewo. Wydawało się, że skończyło się na niegroźnej stłuczce jednak po ukończeniu odcinka kierowca poczuł się gorzej i śmigłowcem przetransportowano go do szpitala. Innym zdarzeniem było uderzenie Fiata cinquecento załogi J. Kospodarczyk / A. Strosta w drzewo na łuku drogi na odcinku 12. Na szczęście nie odnotowano ran nie licząc uszkodzonego wozu.
Ostatecznie rajd został wygrany przez faworyzowaną załogę Mariusz Stec/ Jacek Rathke, przed duetem Piotr Maciejewski / Piotr Kowalski. Obie załogi startowały na Mitsubisi Lancer. Ciekawa zakończyła się rywalizacja wśród zawodników ścigających się o Puchar Polskiego Związku Motorowego. Po zliczeniu czasów uzyskanych na odcinkach specjalnych wydawało się, że 1. Etap Pucharu wygrał duet Piotr Marciniak / Piotr Kosiński (Opel-Kadett). Jednak gdy odliczeniu kar za ominięcie szykany i spóźnienie na punkt kontrolny zwycięzcami została para Bartosz Dzenis / Dominik Ragiel (Opel-Astra) z przewagą 11.8 sekundy. Trzecie miejsce przypadło Piotrowi Masiczowi z Szymonem Jasińskim.
Nastepny rajd za rok!