Napisane przez  BS, PW
18
Lut
2002

"Ludziki" - Wernisaż Jana Stępnia

2-go lutego 2002 w Nałęczowskim Ośrodku Kultury, a dokładnie w kawiarni Artemea uroczyście otwarto wystawę rysunków Jana Stępnia.
To wydarzenie artystyczne zgromadziło liczne grono gości (Jan Stępień: "Trochę gości sprosiłem, żeby egocentryzm swój dopieścić") wśród których była też grupa sąsiadów Autora ze Strzelec. Oczywiście nie mogło zabraknąć pani Marii Szyszkowskiej, muzy a prywatnie żony Jana Stępnia, bez której, jak sam mówi, nie byłoby tych rysunków i tej wystawy.
   O rysunkach Jana Stępnia opowiedział Zbigniew Strzyżyński - na co dzień zajmujący się m.in. edukacją plastyczną dzieci i młodzież w Domu Kultury: "W centrum jego widzenia jest człowiek, jego nastroje.... Rysunek jest subtelny, delikatny, ale kreska postawiona pewnie, forma oszczędna. Nie tylko treść, ale sama forma jest przekazem wartości, nie tylko estetycznych, ale i pozaestetycznych. I ten przekaz dociera do nas do nas bezpośrednio, w sposób pierwotny, bez udziału słowa, myśli."

   Bardzo krótko mówił rysunkach ich autor: "Proszę mnie nie pytać, co artysta miał na myśli, bo nie wiem. Wiem tylko, że to muszę robić, że rysunek jest dla mnie bardzo ważny. To świat, który stworzyłem sobie po to by uciekać przed światem w którym liczą się głównie takie rzeczy jak pieniądze."
   Obecna była w wystąpieniach nutka dumy z bycia nałęczowiakiem. "Jest coś w tym Nałęczowie, że ludzie tacy jak pan Stępień osiedlają się u nas." - powiedziała pani dyrektor DK, Bogusława Gałat. Wtórował jej burmistrz Wójcik: "Już dawno temu stwierdzono, że Nałęczów to miejsce, gdzie artyści się dobrze czują, a mieszkańcy z nimi też."
"Mam nadzieję, że to szczere" dodał od siebie Jan Stępień.

   Jan Stępień jest także - a chyba nawet przede wszystkim poetą, i głównie do jego poezji odniósł się Bohdan Saba.
   Z całego abażury bieli i czerni rysunków, ... tak więc dobra i zła w wierszach, które są uzupełnieniem jego plastyki odnajdujemy twórcę. Jest on wizualna czernią dla postronnych. Dla mnie, który go znam, jak i dla wielu nałęczowiaków - osobą ciepłą, życzliwą, pełną radości.
   Z jego wierszami w "Chorym liściu" da się przejść bez obawy przez ulicę, spojrzeć w oczy ludzi i miasta, które jest jego natchnieniem.
   To on w "Srebrnych myślach" w jednej z sentencji mówi: "bez intuicji nie byłoby sztuki", a w poezji "zawierucha jest potęgą ludzkiej wyobraźni..." Tak też jest w istocie, choć bardziej do mnie przemawia: "największą sztuką jest uczynić życie sztuką"
   Panu Janowi udało się tego dokonać. Jest jak człowiek orkiestra. Czego dotknie zamienia w perełki. I mimo, że, jak pisze; jestem tutaj (niemile widziany)/ ciemna karnacja/ sprzedawca butów/ patrzy na ręce/... w wierszu "Milczenie" staje się jesienną zawieruchą liści/ a w dłoniach mierzi go nienawiść/...
   Pomimo to jest optymistą, bo jak sam mówi w poetyckiej wizji "...życie to nie miejsce na szukanie metafor, które przycupnęły gdzieś na suficie".
   Trzeba więc żyć zgodnie z sobą, otaczającą nas przyrodą, bez względu na wszystko.
BS, PW

  • 23_ludziki1
  • 23_ludziki2
  • 23_ludziki3
  • 23_ludziki4
  • 23_ludziki5
  • 23_ludziki6
  • 23_ludziki7
(0 głosów)