+ Solidny plus dla wszystkich sumiennie posypujących śliskie chodniki przy swoich posesjach. Zima jest taka, jak widać i zapobiegliwi wiedzą, że lepiej jest nie mieć kogoś na sumieniu, gdy wywinie orła na śliskim chodniku. Pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej też nie żałują piasku na parkowych alejkach i o to chodzi!
+ Plus... dla wszystkich Czytelników naszej gazety, za to, że pomimo takiego długiego oczekiwania (znów poślizg, bo zima, ślisko...) nie rezygnujecie z nas. Tak trzymać! Zbieramy informacje, piszemy po nocach, kombinujemy, co by tu jeszcze i jak jeszcze lepiej, fajniej i w ogóle, a wszystko z myślą o Was i dla Was Drodzy Czytelnicy. Zobaczyć Was czytających z zainteresowaniem "Gazetę Nałęczowską" - to bezcenne.
MINUSY
- Tęgi minus dla tych dowcipnisiów, co chcieli zmienić bieg... ale nie historii, tylko trasę biegu sylwestrowego. Profesjonalizmem wykazali się organizatorzy, którzy przed samym biegiem sprawdzili jeszcze przygotowaną wcześniej trasę i przywrócili wszystko do porządku. Nie było im do śmiechu, gdy usuwali ławki z miejsca przeznaczonego dla biegnących.
- Od dłuższego czasu obserwuję takie zjawisko: podczas koncertów, przeglądów, występów początkowo pełna sala w pewnej chwili pustoszeje i na widowni pozostają niedobitki. Czy świadczy to tylko o poziomie imprezy? Myślę, że nie tylko. W wielu przypadkach okazuje się, że publiczność imprezy stanowią wykonawcy i ich rodziny. Gdy "nasz" jest już po występie, można opuścić imprezę. To, co przygotowali inni, mało kogo interesuje. Szkoda, że na to nie wystarcza czasu i cierpliwości. Minus dla pozostawiających puste krzesła i pytanie do tych, którzy serwują i odbierają wydarzenia kulturalne. Co jest grane?
- Minus dla nieroztropnych, którzy zapomnieli jakie to szczęście spotkać kominiarza i nie czyszczą kominów - efekt nagminne pożary z powodu zapalenia się sadzy. A może liczą na to, że w sezonie zimowym kominy co roku przeczyszcza Mikołaj, gramoląc się przez komin z prezentami.
- I jeszcze zagadka. Czy ktoś widział famę? Jakby co, to jest dla niej etat w redakcji. Gdyby chciała popracować, to może sprzedaż gazety by wzrosła i bylibyśmy konkurencją dla brukowców. Bo na razie działa jak poczta pantoflowa - metoda komunikacji stara jak świat, szybka, ale niedoskonała, bo w przekazie powoduje pewne wypaczenia. Przypomina trochę dziecięcą zabawę w głuchy telefon, z której, okazuje się, i dorośli mają frajdę. Pierwotna wersja na końcu jest nieco zmieniona, ubarwiona w zależności od możliwości nośnika.
Mamy w famie niepisaną konkurencję, gdyż lotem błyskawicy obiega cały Nałęczów i okoliczne miejscowości. Ostatnio donosiła, że byli tacy, co zabierali jedzenie z nałęczowskiej wigilii na wynos, a to nieładnie. I jeszcze różne takie... Czy ktoś widział famę?
Bogumiła Wartacz