Na ul. Armatnia Góra na wysokości "Batorówki" pojawiło się ostatnio nowe przejście dla pieszych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że - delikatnie mówiąc - zostało ono trochę źle zaplanowane. Wydaje się, że ktoś, kto je zaprojektował nigdy nie przechodził w tym miejscu przez jezdnię.
Przejście usytuowane parę metrów dalej, poniżej wjazdu do bramy zachodniej Parku Zdrojowego byłoby praktyczniejsze. Wówczas z łatwością mogliby korzystać z niego idący zarówno od strony parku, jak i "Energetyka". Obecnie przechodniów czeka z jednej strony przeprawa przez trawnik, z drugiej kręty, wąski chodnik. Czy nie można było zrobić przejścia w tym miejscu, w którym od lat przechodzą ludzie? Poniżej wspomnianego wjazdu też jest zakręt i linia ciągła na jezdni. Miejscowi znają ten niebezpieczny wiraż nieopodal ruin "Gwizdanówki". Na tym odcinku samochody z reguły zwalniają, ale jeśli "zebra" będzie istnieć sama dla siebie, a mieszkańcy chodzić po staremu może być nieciekawie.