Napisane przez  JMS
22
Lut
2010

Czy Sybirak?

Z niedowierzaniem, przechodzącym w miarę czytania w zdumienie, znalazłem w artykule Sybiracy w dziejach Nałęczowa (sic!), opublikowanym w "Gazecie Nałęczowskiej" Nr 9, z 2009r, zaskakujący tekst.

Otóż pani Wioletta Sieczkowska-Kos, nawiązując do serii moich artykułów: Sybiracy w dziejach Nałęczowa, które publikowałem nie tak dawno w "Gazecie Nałęczowskiej", stwierdza co następuje: "w żadnej z 6 części nie znalazłam wzmianki [podkreślenie moje - JMS] o ludziach zasłużonych, choć skromnych, którzy nie dla poklasku, a dla sprawy i idei pragnęli właśnie tu rozwijać i popularyzować swoją małą ojczyznę...".

W dalszej części tekstu autorka przedstawia czytelnikom osobę Gustawa Jasińskiego, pisząc o nim, jako jednej z postaci – "które bezpośrednio i pośrednio przyczyniły się do wzrostu zainteresowania Nałęczowem..."

Jakże to? Czyż bohaterowie, których przedstawiłem w owych 6 odcinkach, rzec można, historyczno-socjologicznego szkicu: Sybiracy w dziejach Nałęczowa, tak znane postacie, jak: Fortunat Nowicki, Wacław Lasocki, Konrad Chmielewski czy Henryk Wiercieński nie byli ludźmi zasłużonymi? Bezwzględnie byli. Ich zasługi są znane części czytelników, a tym, którzy ich nie znali, opisałem w artykule. Czyż ci patrioci i Sybiracy byli ludźmi nieskromnymi i interesownymi? O cóż zatem walczyli i co tutaj realizowali; czyżby działali w imię swoich partykularnych interesów? Oczywiście, że nie. To właśnie Oni, z całym organicznikowskim zapałem, włączyli się w nurt życia gospodarczego i społecznego ówczesnego Nałęczowa – co wyraźnie podkreśliłem – organizując wiele instytucji i stowarzyszeń obywatelskich o charakterze narodowym (co na przełomie XIX i XX wieku nie było łatwe, zważywszy na antypolską politykę rosyjskiego zaborcy), gdzie pracowali i na ogół sprawowali, pełni zaangażowania, różne odpowiedzialne funkcje. Organizowali i współorganizowali w swoich rodzinnych stronach oraz w Nałęczowie także tajną oświatę narodową.

Nie rozumiem zatem intencji autorki artykułu i tak sformułowanego dictum (!). Przejdźmy jednak do bohatera artykułu pani Sieczkowskiej-Kos. Otóż nikt, jak sądzę (a już na pewno nie ja), nie neguje zasług Gustawa Jasińskiego (w akcie zgonu zapisany był jako: Marian Gustaw Tadeusz Jasiński, używał jednak drugiego imienia). Natomiast nie opisałem tej postaci w artykule: Sybiracy w dziejach Nałęczowa (jak zresztą wielu innych uczestników insurekcji 1863 roku, związanych z Nałęczowem) z tej przyczyny, ponieważ Gustaw Jasiński nie był Sybirakiem!

Sybirakami w tradycji niepodległościowej, jak również w historiografii polskiej określa się ludzi (odnosząc to m.in. do uczestników konspiracji przedpowstaniowej i uczestników 1863 roku), którzy zostali skazani wyrokami tzw. audytoriatów polowych, po przesłuchaniu przez rosyjskie sądy wojenne, na katorgę (ciężkie roboty w twierdzach, kopalniach i fabrykach syberyjskich), czy też na zesłanie i przymusowe osiedlenie na Syberii, bądź decyzją administracyjną na osiedlenie (także przymusowe) we wschodnich guberniach europejskiej części Cesarstwa Rosyjskiego, a także wcielonych (zazwyczaj na 15 lat) w sołdaty, do służby w pogranicznych pułkach w guberni orenburskiej czy na Kaukazie (gdzie toczyły się walki ze zrewoltowanymi plemionami góralskimi)... Jasiński nie otrzymał takiego wyroku. Co, oczywiście, nie umniejsza jego bohaterstwa i zasług dla Ojczyzny.

Pragnę wszakże poinformować moją polemistkę, że jednak pisałem o tym żołnierzu 1863 roku. Odsyłam panią Wiolettę Sieczkowską-Kos do artykułu: Czterech powstańców, który zamieściłem w "Głosie Nałęczowa" z 2008 roku. Pisałem zatem o dzielnym powstańcu, a nie o Sybiraku, którym nie był... Tyle co do mojego polemicznego głosu w tej sprawie. Z drugiej strony, co podkreślam, z ciekawością przeczytałem kilka nowych dla mnie informacji o Jasińskim, jego rodzinie i otoczeniu, które podała pani Sieczkowska-Kos w dalszej części artykułu. Z tym jednak, iż, jako historyk, muszę wnieść małą poprawkę: generała Michała Heydenreicha-Kruka, o którym pani pisze, na stanowisko powstańczego naczelnika województw lubelskiego i podlaskiego powołał Rząd Narodowy, kierowany wówczas przez Karola Majewskiego* (a nie Jarosława Dąbrowskiego, więzionego w tym czasie, od 14 sierpnia 1862 r., w X pawilonie cytadeli warszawskiej).

*/ Monografię Karola Majewskiego, jednej z czołowych, a jednocześnie kontrowersyjnej, postaci Powstania 1863 roku, napisała i opublikowała (książka została wydana przez Towarzystwo Naukowe Warszawskie w 1937 r.; uzupełniona została i wydana ponownie w Londynie w 1964r.) wakacyjna, w młodości, mieszkanka Nałęczowa (która, po długim życiu, na tutejszym cmentarzu została pochowana) dr Walentyna Rudzka, córka, zasłużonych dla Nałęczowa, Adama i Walentyny Nagórskich.

autor: Jerzy Michał Sołdek
(0 głosów)