Budynek przy ul. Kościuszki pierwotnie miał być dobudową do istniejącego po przeciwnej stronie ulicy sanatorium "Fortunat". Jednak inwestorzy zrezygnowali z tej opcji. Powstaje tu niezależny, dwupiętrowy obiekt 2000m2 z poddaszem użytkowym i garażami w podpiwniczeniu. Ma to być baza hotelowa na ok. 80 miejsc. Przeznaczenie tego budynku jest jeszcze nie do końca przesądzone. Mówi się o możliwości wykupu tu mieszkań, także przez tych, który mają chcą spędzić jesień swego życia w Nałęczowie. Koszt inwestycji szacuje się na 3 miliony złotych. Zakończenie budowy planowane jest na wiosnę 2005 roku.
O ile przeznaczenie budynku nie budzi na razie emocji, to sam projekt, tak.
Mieszkańcy, turyści, którzy widzieli wizualizację tego budynku reagowali podobnie. W pierwszym momencie była to totalna krytyka: "Tylko tyle? To jakiś młyn, stodoła?". "W Nałęczowie coś takiego? Zmienić projekt!", "A gdzie jakieś urozmaicenia, załamania linii, lukarny, balkony, werandki, gdzie tu nałęczowski styl?", "Klocek". W pierwszej chwili łatwo krytykować. Dopiero potem przychodzi refleksja, że może to nie takie straszne, jak się wydaje?
"Może z czasem będziemy na ten budynek inaczej patrzeć, będziemy się nim zachwycać." - po chwili zastanowienia mówią kuracjuszki z Warszawy.
"W sumie trudno ocenić, nie można powiedzieć, że to zły projekt." - mówi artysta malarz Piotr Olejnicki - "Myślę, że trzeba poczekać i zobaczyć, jak będzie się prezentował w rzeczywistości, a nie wirtualnie. Może łatwo wkomponuje się w nałęczowski krajobraz i przyzwyczaimy się do niego". "Szkoda tylko, że przy drobnych inwestycjach, np. budowie jednorodzinnego domku, trzeba tak szczegółowo dopasowywać projekty budynków do wytycznych konserwatora Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. To zniechęca." - mówi, proszący o anonimowość, niedoszły mieszkaniec Nałęczowa.
Każdemu z nas podoba się co innego, trudno dyskutować o gustach. Uderzające jest jednak to, jak bardzo przyzwyczailiśmy się do tradycyjnej XIX wiecznej stylistyki nałęczowskich budynków. To jest uznane piękno. I tak naprawdę jeszcze też nie wszyscy nacieszyliśmy się lukarnami, wykuszami, wieżyczkami, mansardami, a już architektura znów sięga do prostej formy. Mody się zmieniają szybciej, niż nasze gusta.
Autor projektu B. Stelmach tłumaczy, iż "ta uproszczona, lapidarna forma budynku nawiązuje do bezstylowości w sztuce współczesnej, a jednocześnie posiada charakterystyczne dla nałęczowskich will detale: drewniane elementy wykończeniowe, ozdobne listwy, przesuwane żaluzje w loggiach. To połączenie tradycji z nowoczesnością. Szklany łącznik rozbija jednolitą bryłę klockowatego z pozoru budynku."
W szklanym łączniku zaprojektowano klatkę schodową oraz panoramiczną windę widokową. Może to nawiązanie do "szklanych domów'' Żeromskiego?
To nie pierwszy kontrowersyjny projekt budynku w Nałęczowie. W ubiegłym roku szokował "ponury" w środku obiekt "Atrium", również autorstwa Bolesława Stelmacha. Autor tych odważnych, jak na Nałęczów projektów, przyznaje, że to atut inwestora - "Uzdrowiska Nałęczów", iż realizuje te projekty. To przyszłość. Nowoczesność, ale z mocnymi elementami tradycji. Dobrze, że wzbudza emocje, zastanawia, a niektórych dziwi.
Może ten budynek okaże się baśniowym "Brzydkim kaczątkiem" i z czasem olśni nawet zagorzałych konserwatystów.
B.W.
Autor projektu zwraca się do Czytelników z propozycją wymyślenia jakiejś przyjemnej nazwy dla tego obiektu. Czekamy na Państwa propozycje.