Chociaż w Nałęczowie siły natury też pokazały swoją niszczycielską moc, możemy powiedzieć: mieliśmy dużo szczęścia.
Ulewny deszcz, porywisty wiatr i grad, wszystko to trwało dosłownie kilka minut, a efekt był porażający. Takich zniszczeń drzewostanu nie widzieli najstarsi mieszkańcy Nałęczowa.
- Czegoś takiego jeszcze nie było - mówili, oglądając zniszczenia.
Wichura najdotkliwiej spustoszyła drzewa w centrum miasta. Wiatr powyrywał potężnie drzewa z korzeniami, połamał gałęzie. Zablokowane były ulice, chodniki. Na szczęście nikt nie ucierpiał. O wielkim szczęściu mogą mówić pasażerowie samochodu, na który runęło drzewo. Jechali akurat al. Lipową, gdy kilka metrów przed samochodem upadło drzewo. Dosłownie za chwilę złamało się kolejne drzewo i upadło na maskę ich samochodu. To nie koniec chwil grozy - trzecie największe drzewo upadło tuż za samochodem. To cud, że nic nikomu się nie stało.
Drzewa uszkodziły też samochody zaparkowane min. na ul. Armatnia Góra, ul. Leśnej. Na szczęście nie było w nich nikogo.
- Do późnego wieczora 4 zastępy strażaków z OSP Nałęczów wraz z posiłkami z Puław, Wąwolnicy, Płonek usuwały powalone drzewa. W akcji brało ok. 30 osób - informuje prezes nałęczowskiego OSP Włodzimierz Sudziński.
W skutki niedzielnej nawałnicy jeszcze usuwają strażacy wraz z pracownikami Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Mają pełne ręce roboty, szacuje się, że runęło ok. stu drzew. Znów zachwiało się w posadach nasze poczucie bezpieczeństwa. Wypadki, klęski żywiołowe, ludzkie dramaty to nasza codzienność.