O budynku po Muzeum Spółdzielczości opowiada Janina Babinicz-Witucka
Inicjatywa zbudowania szkoły wyszła od doktora Karola Benni, członka zarządu Zakładu Leczniczego i prezesa Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego w Królestwie Polskim. Kiedy przyjechał do Nałęczowa, zorientował się że jest tutaj sporo zdolnych młodych ludzi. Postanowił zbudować szkołę , która by tych ludzi przygotowywała do zawodu: zabawkarstwa, stolarstwa, garncarstwa, wikliniarstwa. Część pieniędzy na szkołę przeznaczyło Towarzystwo, Benni zbierał też pieniądze od kuracjuszy.
Wtedy w Nałęczowie swoje początki stawiał Jan Koszyc-Witkiewicz. Jego pierwszy w Nałęczowie, (a drugi w ogóle) projekt to była Chata Żeromskiego (Pierwszy projekt wykonał w Zakopanem, gdzie stawiał pierwsze kroki w architekturze pod kierunkiem swojego stryja Stanisława Witkiewicza), Chatę zaprojektował w stylu zakopiańskim, ale kolejne budynki projektował już tak, aby wykorzystać przy budowie miejscowe materiały - biały kamień wapienny i cegła - które łączył ze sobą.
Nasz budynek zaprojektowany został w 1908 roku, w stylu modernistycznym. Bardzo charakterystyczny element dla Koszyc-Witkiewicza to kolumienki przedzielające okna - ten sam element widać też w budynku przedszkola, bardzo podobna jest też Willa "Brzozy", był też bardzo piękny budynek - stara apteka, który nie wiem dlaczego po wojnie ktoś kazał rozebrać.
Ten piękny budynek, o wielkiej kubaturze już stał w 1910 roku. Był budowany od 1909 roku przez majstra Barylskiego i był to jedyny budynek sygnowany przez architekta. Od strony zachodniej budynku, na wygładzonym białym kamieniu jest sygnatura Koszyc-Witkiewicza, a pod spodem, małymi literami napisane jest: Barylski.
Od początku budynek był siedzibą szkół. Kilka lat po powstaniu przeniosły się tutaj: Szkoła Instruktorów Koszykarskich i Szkoła Instruktorów Zabawkarskich (wykonywano zabawki z drewna i gliny).
W 1912 powstała tutaj szkoła rzeźbiarska, pod kierunkiem Jana Żylskiego. Szkoła ta odegrała duża rolę w Nałęczowie. Rzeźby, a właściwie cykl płaskorzeźb, przedstawiający królów polskich wykonany przez uczniów z tej szkoły, tuż przed rozpoczęciem I WŚ na wystawie w Petersburgu otrzymał dyplom uznania, a sam Żylski - złoty medal. Potem Żylski założył prywatną szkołę, już w innej siedzibie. Wszystkie te szkoły można nazwać początkami szkoły plastycznej w Nałęczowie.
Cały czas właścicielem budynku było Towarzystwo Popierania Przemysłu, które opłacało nauczycieli (uczniowie płacili za internat). Szkoły sprzedawały swoje wyroby kuracjuszom, wysyłano część wyrobów do sklepu Towarzystwa do Warszawy.
Po wybuchu wojny towarzystwo z braku pieniędzy nie mogło opłacać nauczycieli ani utrzymać budynku, który praktycznie stał pusty aż do 1929 roku. Wtedy to Zygmunt Chmielewski, syn naczelnego lekarza Uzdrowiska - pracownik Ministerstwie Rolnictwa, spowodował wykupienie "Starówki", jak zaczęto nazywać budynek, przez ministerstwo. Dzięki niemu powstała tu pierwsza w Polsce Państwowa Szkoła Spółdzielczości Rolniczej. Chmielewski miał świetną praktykę w spółdzielczości, ogromne doświadczenie. Do tej szkoły zjeżdżali się uczniowie z całej Polski. Jedną z wielu zalet szkoły, było to, że każdy z uczniów, który ją kończył, od razu miał zagwarantowaną pracę, jako że Chmielewski miał olbrzymie kontakty ze spółdzielcami na terenie całego kraju, znał prezesów. Szkoła trwała rok, początkowo była tylko męska, potem koedukacyjna.
Pierwszymi nauczycielami byli: "dziadek" - jak nazywali uczniowie Chmielewskiego (który, poza posiadaniem innych talentów, był też znakomitym pedagogiem), Stefan Paczos, Marian Pusz (który utworzył Uniwersytet Niedzielny "Placówka", również w tym budynku).
Szkoła pracowała wspaniale do II Wojny Światowej - jeszcze przed jej wybuchem zmarli Chmielewski i Pusz, który miał być jego następcą.
Na początku okupacji - przez miesiąc lub dwa - budynek zajmowali Niemcy, ale potem Paczos wystąpił do władz okupacyjnych o zgodę na otworzenie szkoły. Ponieważ Niemcy pozwalali na naukę w szkołach zawodowych, wyrazili zgodę. Z tym że przedstawiany im program nauczania był inny niż ten, który był rzeczywiście realizowany.
W budynku była komórka Batalionów Chłopskich, do której należeli nauczyciele i uczniowie, była tu przechowywana broń. Było też radio, i stąd rozchodziły się wiadomości kolportowane na cały powiat puławski. Szkoła, a wraz z nią komórka konspiracyjna, działała przez całą okupację.
Po wojnie szkoła wraz z nazwą zmieniała profil (na bardziej ekonomiczny) ale przez wiele lat były przedmioty spółdzielcze. Od 68 roku w budynku zaczęło działać muzeum. Szkoła się przeniosła - do nowych budynków przy ul Spółdzielczej. W budynku do bodajże 72 roku mieszkali jeszcze nauczyciele. Potem zostało samo muzeum - które funkcjonowało do końca wakacji 2000. Zbiory Muzeum Ruchu Spółdzielczego zostaną przeniesione do Warszawy.
Od lat międzywojennych jest to własność państwowa. Dopiero na samym początku lat 90-tych władze Nałęczowa wystąpiły o komunalizację i budynek ten otrzymały.
Dobrze by było, żeby przejął budynek ktoś, kto ma pieniądze, bo potrzeby jest remont, żeby ten budynek się zachował, jako jeden z piękniejszych projektów znanego bądź co bądź architekta.
not. PW