To było jeszcze w czasie pierwszej wojny światowej - opowiada Marianna Rzeźnik. - nikt ze świadków już nie żyje, ja sama tę sprawę znam z opowieści mojego teścia. To on spisał nazwiska poległych. Pani Rzeźnik odczytuje z wielokrotnie przepisywanej w ciągu lat kartki: Komsta, Mikos, Nowak, Swoboda. Tych zabitych mieszkancy zebrali z pól i pochowali w miejscu, gdzie dziś stoi krzyż. Z informacji zapisanej na przechowywanej pieczołowicie kartce papieru wynika również, że polegli byli żołnierzami Legionów Polskich.
Po rozmowie z panią rzeźnik próbowałem dowiedzieć się czegoś więcej o pochowanych tu żołnierzach.
Front przeszedł tędy w 1915 roku. Tyle, że Legiony Polskie walczyły wtedy kilkanaście kilometrów dalej na wschód! (patrz mapka). Śmierć któregoś z legionistów na polach Czesławic jest bardzo mało prawdopodobna. Żadnego z nazwisk poległych nie ma też na liście strat Legionów Polskich, jaką skrupulatnie odtworzyli: Janusz Cisek i Kamil Stepan.
Jeśli nie byli legionistami, to może służyli w armii austro-węgier? Wielu żołnierzy zginęło tu na przełomie lipca i sierpnia 1915 roku. Około 200 z nich pochowano na niepozornym dziś cmentarzu wojskowym w Drzewcach. W opracowaniu Marcina Dąbrowskiego "Cmentarze wojenne z lat i wojny światowej w dawnym wojewodztwie lubelskim" możemy znaleźć informację, iż wśród pochowanych w Drzewcach byli między innymi żołnierze 10. przemyskiego pułku piechoty. Wśród nich na pewno wielu Polaków. Mogli walczyć tu i ginąć także Czesi (i to oni mogli nosić takie nazwiska jak Nowak czy Swoboda)
Jeżeli więc polegi w Czesławicach byli żołnierzami Cesarskiej i Królewskiej Armii - to dlaczego austriacy ich "zgubili" w swojej ewidencji? Przeceż mieli czas, służby i dbali o swoich poległych.
- Wykonali ogromną pracę w latach 1917-18 - mówi Marcin Dąbrowski. - Prawie cała dokumentacja, dotycząca grobów wojskowych z pierwszej wojny światowej na tych terenach pochodzi od służb austriackich.
Więc dlaczego nie ma tego grobu w ewidencji pozostawionej przez Austriaków? Czy dlatego, że w końcu była wojna, a więc i bałagan? I jak wytłumaczyć zapis o legionach w rodzinnej notatce?
- Istnieje jeszcze inna możliwość. Nie da się wykluczyć, że to byli żołnierze Legionu Puławskiego - mówi Marcin Dąbrowski.Ta ochotnicza, złożona z Polaków formacja, w odróżnieniu od Legionów Polskich, walczyła po stronie Rosji. I, odwrotnie niż Legiony Polskie, jest prawie zupełnie nieznana. Wiadomo jednak, że Legion Puławski walczył w rejonie Dęblina.
Kolejna możliwość to ta, że polegli byli polakami służącymi w armii rosyjskiej. Polacy walczyli wtedy przecież we wszystkich armiach zaborców, często bijąc się między sobą. Jan Konefał pisał o bitwie pod Jastkowem: "smutny nastrój wśród legionistów powodował jeszcze chóralny śpiew, jaki nocą było słychać w okopach rosyjskich. To polacy, z któregoś z syberyjskich pułków krzepili się słowami pieśni jeszcze Polska nie zginęła".
Warto upamiętnić poległych żołnierzy (niezależnie z jakiej armii) i docenić zaangażowanie rodziny Rzeźników w zachowanie pamięci poległych (nawiasem mówiąc to postawa bardzo rzadka w dzisiejszych czasach). Witold Kisielewski deklaruje wykonanie tablicy w piaskowcu z nazwiskami i, jeśli uda się ustalić, przydziałem wojskowym poległych. Może nawet gmina mogłaby w czymś pomóc?
Na razie jednak zwracamy się do mieszkańców Czesławic, czy raczej do ich potomków, często mieszczających już w Nałęczowie czy Lublinie: może wśród opowiadanych w rodzinie historii znajdą się jakieś informacje na temat walk w 1915 roku?
Każdy szczegół może być pomocny w wyjaśnienieniu kim byli polegli.
Jesteśmy to winni poległym na naszej ziemi, a i dla rodziny opiekującej się przez blisko 100 lat mogiłą byłaby to pewnego rodzaju satysfakcja. Warto, żeby Witold Kisielewski wyrył na tablicy nie tylko nazwiska.