Nagle odkryłam, że przy wejściu znajduje się jakiś włącznik. Dzwonię raz... drugi... trzeci. Zgrzyt klucza w zamku. Otwierają się drzwi. A tu „komitet powitalny” – Wojciech Chamerski i Artur Rumiński. Miałam szczęście, że akurat była krótka przerwa przed głosowaniem i że przewodniczący pali... Jestem oburzona, że w trakcie trwania sesji zamyka się budynek urzędu. To kuriozalne! A jak ktoś dłużej pracuje i chce przyjść, choćby tylko na najciekawszą, moim zdaniem, część sesji – interpelacje i zapytania, które są na końcu, to co?
I nie przekonuje mnie tłumaczenie wiceburmistrza Rumińskiego, że drzwi wejściowe są zamykane, ponieważ na pierwszym piętrze nie ma drzwi z holu do sekretariatu. Wiem, że na sesje RM nie przychodzą tłumy, ale kto wie ile osób pocałowało klamkę? Może w takim niezwykłym dniu potrzebny jest dyżur pracownika UM, może odźwierny na umowę o dzieło, ochroniarz, strażnik miejski, drzwi na piętrze, monitoring...
Do następnej sesji!