Przepis
Receptura na to wydarzenie została zaproponowana przez grupę Eduscience będącą organizacją wolontariacką, zajmującą się propagowaniem nauki przez doświadczenie. Działacze tejże grupy w towarzystwie Marka Pytlewskiego (Ursa Major) przygotowali oraz przeprowadzili dla nas wspaniałe pokazy oraz warsztaty, podczas których uczniowie (nauczyciele również nie pogardzili okazją) wyśmienicie bawili się przy eksperymentach oraz doświadczeniach.
Rozmach
To słowo najlepiej opisuje charakter tego wydarzenia. Blisko 300 uczniów, wolontariusze z położonego niemalże na drugim końcu Polski Poznania, mobilna kopuła Planetarium z Łodzi, profesjonalne nagłośnienie, znani goście, m.in.: Krzysztof Babisz – Lubelski Kurator Oświaty i wszystko na powierzchni przekraczającej wymiary boiska piłkarskiego, w trzech budynkach Zespołu Szkół w Nałęczowie, a do tego blisko 30 godzin dydaktycznych zrealizowanych na wyspecjalizowanych stanowiskach. To zarys tego, z jakim zapałem managerzy podeszli do organizacji tego spotkania – niczym królewskiego balu.
Koszyk
Jak przystało na porządny piknik, tak i na Pikniku Naukowym w Nałęczowie nie zabrakło kosza pełnego smakołyków. Tym razem jednak mowa tu nie tylko o słodyczach, a o strawie intelektualnej. Szef kuchni oraz główny kamerdyner, dyrektor Jerzy Rosiak, zachwycił swoich gości specjalnym menu. Na aperitif – wytrawne przywitalne przemówienie; słowa skutecznie rozbudzające apetyt na zabawę oraz głód wiedzy. Na przystawkę – pokaz fizyczno-chemiczny; mieszanka eliksirów, płonących kosztowności oraz pierwsza doza naukowego obżarstwa. Niektórym od razu pociekła ślinka.
Od kuchni
Jako danie główne na pierwszy ogień poszły zajęcia grupowe przy stolikach obsługiwanych przez wolontariuszy specjalizujących się w biologii, matematyce, chemii oraz fizyce. Podczas warsztatu biologicznego uczestnicy nauczyli się, jak zrobić jajko sadzone bez użycia patelni – wystarczy tylko odrobina alchemii i voila. Matematycy z Eduscience przedstawili istny kunszt zdobnictwa za pomocą pętli Mobiusa, czyli takiej przyjemności, która ma tylko jedną – tę dobrą – stronę. Młodzież dowiedziała się też, jak zrobić pastę do zębów dla… słonia i dlaczego banknot zanurzony w denaturacie nie płonie. Stolik chemiczny oferował prawdziwy kuchenny miszmasz barwników. Cytryna z herbatą, mydło z octem czy sprite z fenoloftaleiną – wszystko po to, aby uzyskać niesamowite kolory. Dla dodatkowej rozrywki oraz umilenia konsumpcji wiedzy chemicznej usłyszeliśmy odrobinę poezji: „Fenoloftaleina, jak dziewczyna - rumieni się z zasady”. Tuż obok fizyczna dietetyka – ferrofl uidy, czyli płyny bogate w żelazo. Do tego końska dawka magnesu i masa zabawy.
Latający deserek i Milky Way
Równolegle goście mieli okazję rozsmakować się w astronomicznych podróżach w nadmuchiwanym planetarium – modelu nieba północnego. Pan Marek – prowadzący pokaz – sprawił, że ktokolwiek wstąpił do kopuły jego „obserwatorium”, wracał do swoich czasów przedszkolnych. Podczas podróży po drodze mlecznej oglądano planety, gwiazdy i komety. Niektórym udało się dostrzec nawet przelatujący statek kosmiczny. Po wyjściu na twarzach uczestników malowały się wyłącznie błogie uśmiechy – jakby zaraz po zjedzeniu mlecznego batonika.
Stół szwedzki
Na Pikniku Naukowym nie zabrakło również stanowiska samoobsługowego. Wolontariusze przygotowali istny stół szwedzki, suto zastawiony fantastycznymi dodatkami, jak m.in.: łamigłówki logiczne, model ciała ludzkiego, elektryczny nerwusometr czy dwuosobowe lustro. Można było spróbować swoich sił w zmaganiu z soniczną armatą czy lewitującą piłeczką. Wszystko podane smacznie i zdrowo – żaden fast-food!
Kelner, rachunek proszę
Wczesnym popołudniem piknik dobiegł końca. Goście zmęczeni, aczkolwiek nie znudzeni, wyruszyli w drogę do domu. Pracownicy szkoły i wszyscy, którzy wzięli udział w organizacji tego eventu niechętnie sięgają po szczotki – pora posprzątać. Następnie liczymy „naukowy” bilans i… wynik mamy DODATNI! Z przyjemnością stwierdzamy, iż Piknik Naukowy został „skonsumowany” ze smakiem i każdy, kto zgłosił się do nas z głodem lub niedoborem wraca do domu, krótko mówiąc, „pełny”. Mamy nadzieję, że menu, sposób podania i skład „potraw” zachęcił gości do zawitania w nasze progi ponownie. Serdecznie zapraszamy!