Plusy dostają:
+ Mieszkańcy naszej gminy za to, że pokazali iż dorośli do demokracji. Frekwencja wyborcza oscylująca w granicach 48%, to bardzo przyzwoity wynik choćby w porównaniu do Lublina w którym nie przekroczyła 33%. Oczywiście mogłaby być wyższa, ale nie ma co robić z Nałęczowa Iraku, w którym głosuje 100% wyborców i wszyscy "jednogłośnie" wybierają "ukochanego" Saddama. My też wybieraliśmy, ale nasi kandydaci na burmistrzów z Husajnem mieli tylko jedną (mam taką nadzieje) wspólną cechę - fajne wąsy!
+ Wizerunek nałęczowskiego kandydata na radnego, który zaprezentowano wyborcom. Powstał on w procesie wnikliwego studiowania ulotek wyborczych jakie wpadły w moje ręce. Oto wyniki mojej pracy - Nasz kandydat to osoba deklarująca się jako: młoda (niezależnie czy miała lat 21, czy ponad 45), inteligentna (trudno to zweryfikować, choć znając niektórych osobiście, polemizowałbym), wykształcona (minimum to wykształcenie średnie, ale przeważało wykształcenie wyższe. Jeden z kandydatów uzyskał je w wieku 22 lat co wskazuje, że w którymś z etapów swojej nauki przeskoczył 2 klasy - zdolniacha!), stawiająca dobro innych ponad dobro swoje lub organizacji której jest członkiem, bezpartyjna (niezależnie z jakim ugrupowaniem partyjnym jest związana). Jakże ciężkie mieliśmy zadanie! Wybierać z pośród takich HEROSÓW.
+ Wyborcza walka, jaką toczyły ze sobą poszczególne komitety na słupach ogłoszeniowych, ale i też werbalnie (cytując film "Rejs" - paszczowo). Co do słupów to oprócz zaklejania plakatów wyborczych przeciwników, czy upiększania ich twarzy za pomocą mazaków, nowością było doklejanie czerwonych nosów kandydatom startującym pod szyldem PSL (ciekawe dlaczego właśnie im?). Co do ciekawych stwierdzeń to zacytuje jednego z kandydatów który przekonywał mnie, że cyt.: "Trzeba wyrzucić te smrody, bo tu się nie da żyć!" (dla mnie zabrzmiało to jak reklama środka do oczyszczania powietrza). Cóż demokracja ma swoje prawa.
+ Komitet Wyborczy Wyborców " TyJaMY", za najciekawszy plakat wyborczy. Kolorowy, utrzymany w idei komiksu z czerwonymi diabełkami i piekłem (myślę że zyskał on uznanie większości dzieci) . Były też "schody do nieba" które obiecywano wybudować gdy uda się dojść do władzy. Idea budowania schodów do nieba znajduje swoje korzenie już w Biblii, ale o ile wiem nie jest to historia z happy endem. Taki projekt grozi bowiem pomieszaniem języków. Sumując, schodów nie ma i na razie nie będzie, a szkoda jakaż to by była atrakcja turystyczna !!!
Na Minusy zasługują:
- Pierwszy minus przyznaje z pokorą sobie. W poprzednim numerze narzekałem na nudną kampanie wyborczą, ale gdy tylko oddaliśmy GN do druku, Nałęczów zapełnił się plakatami, a do mych drzwi zapukała pierwsza trójka "klasowa" niosąca dobrą nowinę i uścisk dłoni Prezesa (i to w dosłownym znaczeniu).
- Kampania negatywna, która rozgorzała na anonimowych plakatach przeddzień wyborów i dotyczyła jednego z kandydatów na burmistrza. Nie neguje ogólnie pomysłu, ale uważam, że gdy zadaje się pytania to warto robić to tak by móc uzyskać odpowiedzi. Poza tym warto się podpisać, chyba że brak odwagi.
- Tony makulatury wyborczej, które zwisają naddarte z drzew i słupów, a czasami przetaczają się smętnie po ulicach. Skoro dany kandydat, czy komitet miał tyle samo zaparcia by plakatować każde nadające się do tego miejsce, to powinien wykazać się jeszcze raz i zdjąć to co porozwieszał.
- Ordynacja wyborcza za to, że ustanawia wybory samorządowe, aż co 4 lata.
M.K