Mundurki - temat drażliwy dla polskiej młodzieży. Jedni krzyczą coś w stylu ograniczenia wolności, swobody. Inni z kolei, że w Polsce nie istnieje taka tradycja, jak w Anglii czy Irlandii, gdzie mundurki to rzecz normalna. A zarazem: "To nic nie zmieni. Zachowanie pozostanie". Nasuwa się pytanie, czy wszyscy zechcą nosić mundurki? Co będzie jeśli nie? Czy wtedy nazwie się ich "złymi uczniami" i zamknie w ośrodkach wsparcia wychowawczego? Kiedy uczeń przekroczy granicę "bycia złym"? Gdzie ona jest?...
To zdanie jednych. Entuzjaści pomysłu pana Ministra mówią o zatarciu różnic wewnątrzuczniowskich. Poza tym szkoła według nich to nie rewia mody, ale miejsce, do którego przychodzimy w konkretnym celu. Z pewnością nie po to, by pokazać swój styl.
Czy mundurki bedą wprowadzone w przyszłości w szkołach? Tego nie wiemy. Czy zmieni to sposób myślenia i zachowanie młodzieży? Czy po wprowadzeniu mundurków nie będzie już dochodziło do takich tragedii, jak w Gdańsku? Mają one w ogóle jakikolwiek sens?