Napisane przez  WDŁ
10
Sty
2008

O pożytkach płynących z wieku jesiennego

Z Sabiną Seroczyńską-Kozubą


- Dość daleko wywędrowałaś ze swoich rodzinnych Karczmisk, by jednak po kilkudziesięciu latach wrócić na Lubelszczyznę.
- Zawsze chciałam mieszkać w Nałęczowie. To wyjątkowo piękne miejsce. Los rzucił mnie na Śląsk, ale zawsze wiedziałam, że tu wrócę.
- Sekretarz Klubu "Jesienni Entuzjaści", wiceprezes Zarządu ROD "Wzgórza", wolontariusz w Centrum Aktywizacji Seniorów w Lublinie. Jak na to wszystko znajdujesz czas?
- Nie znajduję. Wszystko staram się bowiem robić z pasją. Najwięcej satysfakcji przyniosło mi redagowanie kroniki klubowej, za którą "Entuzjaści" dostawali przez ostatnie trzy lata nagrody w ogólnopolskim konkursie dla klubów seniora w Bydgoszczy. Mam uzdolnienia plastyczne, rysuję, maluję, param się fotografią, szaleję na działce, współpracuję z miejscowymi gazetami.
- Czy trudno jest być seniorem?
- Nie, jest przecież wtedy czas na realizację najbardziej skrytych tęsknot. Ja wstąpiłam w tym roku do Stowarzyszenia Polskich Mediów w Warszawie, by móc realizować marzenia fotoreporterskie i turystyczne. Dzięki temu mogłam uczestniczyć w rewelacyjnej sesji, na którą dziennikarze prasy lokalnej i regionalnej z całej Polski zostali zaproszeni przez konsula Białorusi w Polsce, który swoją siedzibę ma w Białymstoku. W towarzystwie 14 innych dziennikarzy, prezesa SPM Marka Traczyka i dwu konsulów (także konsula generalnego Polski na Białorusi) zwiedzałam Puszczę Białowieską po polskiej i białoruskiej stronie. Mogłam podziwiać, z jakim rozmachem samorząd lokalny dba o zapewnienie turystom atrakcji. Zakwaterowano nas w luksusowym hotelu "Żubrówka", który jednocześnie może przyjąć do 200 osób, zapewniono nam wszystkie wygody, niezwykle smaczne posiłki i wszelką doskonałą obsługę. Byłam pod wrażeniem wielkiego szacunku do miejscowej tradycji, świadczy o tym odbudowana drewniana cerkiew pw. św. Mikołaja z bogatym ikonostasem, czy nowa na wskroś nowoczesna cerkiew w Hajnówce. Ślady dawnych czasów, ślady pobytu cara Aleksandra III widać w wielu miejscach. Carowie rosyjscy mieli w Białowieży rezydencję łowiecką (1894), do której dwór zjeżdżał co trzy lata. Ostatnie polowanie odbyło się w 1912 roku. Zachowała się jedynie brama wjazdowa do pałacu, a po stronie białoruskiej mostki z żelaznymi dekoracjami i cyframi monarchy. Podziw budzą także królewskie zwierzęta puszczy - żubry. Piękne okazy widzieliśmy po przekroczeniu granicy w przepięknym muzeum przyrodniczym, w którym w celach edukacyjnych zaprezentowano wszystkie puszczańskie gatunki - zwierzęta, ptaki, a także motyle i grzyby. Szczególną atrakcją był usytuowany w środku puszczy bajkowy ogród Dziadka Mroza. Sesje organizowane przez SPM pozwalają dziennikarzom na uzyskiwanie specjalnych materiałów prasowych, żurnaliści są traktowani niezwykle przyjaźnie i to oni mogą później rzetelnie informować swych czytelników, przełamując stereotypowe wyobrażenia o niechęci między narodami. Białorusini gościnnie zapraszają do swej części puszczy na polowania i wędkowanie.
Przywiezione z podróży zdjęcia będę pokazywała przyjaciołom na środowych spotkaniach w klubie. Zamiast narzekać, lepiej starzeć się z wdziękiem.

Rozmawiała Wiesława Dobrowolska-Łuszczyńska
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: « Pracowity rok Ani Listy »