REKRUTACJA
Ciemne chmury zbierały się nad nałęczowskim przedszkolem jeszcze przed wakacjami, kiedy to wywieszona została lista dzieci przyjętych do przedszkola. Nie rozpatrzono pozytywnie podań rodziców dzieci z gminy Wojciechów i Wąwolnica. Przez kilka lat do nałęczowskiego przedszkola mógł przyjść każdy, a byli nawet tacy, którzy posyłali swoje dziecko do Wąwolnicy zamiast do Nałęczowa. Ruch odbywał się w obie strony w zależności od potrzeb. Jednym tu było po drodze do pracy, dla innych w Wąwolnicy taniej i bliżej.
Wszystko było w porządku do czasu, gdy urzędnicy w Nałęczowie uświadomili sobie, że za dziećmi z innych gmin "nie idą" pieniądze. Sami zaś muszą płacić spore sumy za nałęczowskie dzieci, chodzące do lubelskich przedszkoli. Wtedy powiedzieli: stop. - W tym roku do przedszkola rekrutowaliśmy dzieci wyłącznie z terenu gminy Nałęczów - tłumaczy dyr Jolanta Barszcz-Skowronek - Do tej pory gościliśmy dzieci z sąsiednich gmin w naszym przedszkolu. W tym roku zapadły nowe decyzje i nie wszyscy mogli zapisać dziecko do nałęczowskiego przedszkola. Rodzice dzieci z poza gminy mogli składać odwołania od tej decyzji do UMiG lub zacząć rozmawiać w swojej gminie, by ta pokrywała koszty uczęszczania dziecka do przedszkola w innym rejonie.
DESPERACJA
Rodzice składali wnioski, ale sytuacja nie zmieniła się. Do tego radni wojciechowscy okazali się bezduszni wobec losów swoich najmłodszych mieszkańców. Co prawda działa w Wojciechowie "Klub Przedszkolaka", ale zapewnia tylko kilkugodzinne zajęcia przez kilka dni. Jedni korzystają z tego, inni woleli posłać dzieci do przedszkola z prawdziwego zdarzenia. I nawet odległość kilku, kilkunastu kilometrów im w tym nie przeszkadzała.
- Mam trójkę dzieci. Dwoje może być w przedszkolu, maleńkie w domu. A w "Klubie Przedszkolaka" są dyżury rodziców. Dobre to, ale nie w moim przypadku, kiedy mam jeszcze maleństwo w domu. Jak pójść z maluchem? - wyjaśnia anonimowo swoją sytuację jedna z matek - To nic, że trzeba dojechać, szkoda tylko, że urzędnicy nie pozwalają inwestować rodzicom w swoje dzieci. Nie mamy w Wojciechowie przedszkola, więc jeździmy do Nałęczowa. Czy to tak trudno zrozumieć urzędnikom?
Ci ze swoją decyzją zwlekali do wakacji.
Jeden z rodziców nie wytrzymał dłużej tego odwlekania sprawy i wszedł na wojenną ścieżkę, skierował skargę do kuratorium oraz do Prokuratury w Lublinie.
KURATORIUM
Do kuratorium wpłynął wniosek o sprawdzenie, czy rekrutacja w przedszkolu przebiegała prawidłowo.
- W związku z wnioskiem jednego z rodziców do kuratorium o sprawdzenie prawidłowości przeprowadzanej rekrutacji, odbyła się kontrola. Wykazano i potwierdzono, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Nikt z kuratorium nie miał zastrzeżeń. Wolno nam było zastosować takie kryteria rekrutacji, jak np. zameldowanie dziecka na terenie gminy. Nie dostaliśmy żadnych zaleceń z Kuratorium, w uwagach napisano "bez zmian".
ZNAKI ZAPYTANIA
Trzy, cztero i pięciolatki czekały dalej na decyzje radnych oraz włodarzy. Nie wiedziały, czy po wakacjach będą bawić się i uczyć z koleżankami i kolegami z grupy. Czy będą pod opieką ulubionej pani?
- Wolałam tu posyłać dziecko do przedszkola, więcej się nauczy. Zresztą nie pierwszy rok już tu chodzi. Lubi to przedszkole a panie nauczycielki są miłe i lubiane. Dlatego chcieliśmy, by dziecko chodziło nadal do tego przedszkola. - mówi mama jednego z przedszkolaków spoza rejonu.
Problemu tak naprawdę mogło nie być już w czerwcu. Brakowało tylko porozumienia między gminami co do finansowania pobytu dzieci w przedszkolu. Czy dzieci i ich rodzice musieli czekać niemal do października na decyzje włodarzy?
- Nie mogłam jako dyrektor przedszkola zwrócić się do wójta Wojciechowa z wnioskiem w tej sprawie. To nie ten szczebel rozmów - tłumaczy dyrektor J. Barszcz-Skowronek. - Przedszkole w takich sprawach reprezentuje organ prowadzący placówkę, w tym przypadku UMiG Nałęczów.
Czy nie można było jeszcze przed wakacjami podpisać takiego porozumienia? Jaka jest urzędowa procedura w takiej sprawie? - pytamy w UMiG Nałęczów.
- Problem ten był znany w czerwcu po naborze dzieci na rok szkolny 2006/2007. Rozwiązanie kwestii wychowania przedszkolnego jest obowiązkiem każdej gminy. Rodzice dzieci z terenu gmin Wojciechów i Wąwolnica, którzy chcieli korzystać z przedszkola w Nałęczowie podjęli starania w tym kierunku. Gmina Nałęczów wystąpiła do sąsiadów o podpisanie stosownych porozumień, ale dopiero pod koniec września takie porozumienia zostały wynegocjowane i podpisane.
FINAŁ
Mieszkańcy gminy Wojciechów monitowali u swoich radnych, by ci zgodzili się ich wesprzeć. Radni zwlekali, zastanawiali się. Wreszcie pod koniec września uchwalili, że będą w 50% pokrywać koszty pobytu wojciechowskich dzieci w przedszkolu w Nałęczowie. Drugą połowę mają opłacać rodzice. To kwota 279 zł za miesiąc pobytu każdego dziecka w przedszkolu płacona z budżetu gminy plus 102 złote z kieszeni rodzica. Do tego standardowo jak wszyscy: czesne, opłaty za wyżywienie. Niektórzy z zainteresowanych zameldowali się nawet na terenie gminy Nałęczów, by nie płacić tych dodatkowych 102 złotych.
Włodarze gminy podpisali porozumienie i wszystko się wyjaśniło. Szkoda tylko, że kosztowało to wszystkich tyle nerwów i stresu.
- Od października funkcjonuje już V grupa dzieci w wieku od 3 do 5 lat. Przez opieszałość wojciechowskich urzędników dzieci zaczęły rok szkolny w październiku. To trochę za późno, by znów dzielić wszystko od nowa na grupy - stwierdza dyrektor przedszkola. - Dzieci będą bawiły się i uczyły w takiej grupie, nawet jeśli chodziły w ubiegłym roku do innej. Dlatego, że rodzice dzieci uczęszczających od września do przedszkola nie zgodzili się na kolejny podział i związane z tym zamieszanie.
JESZCZE PROKURATOR
Skarga złożona do prokuratury pod zarzutem nieprawidłowości w pobieraniu opłat i ich niezgodnym z prawem dokumentowaniu, wymagała wydelegowania gminnej komisji rewizyjnej do sprawdzenia tej sprawy. Komisja sprawdziła wszystkie dokumenty, rozmawiała ze stronami konfliktu i na swojej ostatniej sesji w kadencji (26.10.) przedstawili sprawozdanie z przeprowadzonej kontroli.
- Komisja rewizyjna (22.09.) zbadała zasadność zarzutu nieprawidłowego rozliczania kwot wpłacanych na zajęcia dodatkowe. Wyjaśnię, że chodziło o to, że te sumy były pisane na odwrocie kwitu, a nie na druczku KP. Generalnie stwierdzamy, że rozliczenia i księgowość jest prowadzona w przedszkolu w sposób rzetelny, w sposób formalny - relacjonuje Zdzisław Wójciak, przewodniczący komisji rewizyjnej na zebraniu rady miejskiej - Po wnikliwej analizie i wysłuchaniu obu stron, nie zauważyliśmy w przedszkolu żadnych nieprawidłowości. Kwoty za zajęcia dodatkowe były księgowane, wszystkie rozliczenia były przeprowadzane prawidłowo.
Po zapoznaniu się ze szczegółami i wyjaśnieniu wszystkich wątpliwości radni jednogłośnie zatwierdzili sprawozdanie komisji rewizyjnej z kontroli w przedszkolu. Dyrektorce przedszkola życzyli, by nie przejmowała się chwilowymi problemami, tylko żeby robiła swoje, tak dobrze, jak do tej pory.
Powód twierdzi, że nie żałuje tego kroku, to nie zaszkodziło placówce. Teraz jest kwit KP, ale relacje z dyrekcją oziębiły się.
- Nie dopuszczam takiej ewentualności, by w naszej placówce dochodziło do jakichkolwiek nieprawidłowości w naliczaniu i pobieraniu opłat za przedszkole.Bardzo przeżywam całą tę sprawę z prokuraturą. Jest mi przykro, że rodzic zamiast wywalczyć coś w tej sprawie w swojej gminie, wśród urzędników, którzy mieli największy wpływ na sprawę rekrutacji, bierze pod osąd mnie i moje kompetencje. To przykre, ale widocznie każdy mierzy swoją miarą - konkluduje J. Barszcz-Skowronek.
Dokument z kontroli zostanie przesłany do prokuratury w Lublinie prowadzącej postępowanie. O dalszym ciągu sprawy będziemy Państwa informować.
Dyrekcja Przedszkola im. Adama Żeromskiego dziękuje p. Henrykowi Sapce za przekazanie drewna i wykonanie drewnianych elementów na przedszkolnym placu zabaw.