- Co ty chcesz? - jęknęłam niechętnie i znów ukryłam twarz w dłoniach. Nie wiem kto wymyślił wstawanie o siódmej rano, ale na pewno to ktoś z innej strefy czasowej.
- Śpisz? Nie wytrzymam. Ciągle śpisz, ciągle jesteś zajęta... Ja rozumiem twoje kobiece upośledzenia, tzn. zmiany humoru, okres...
- Czemu nazywasz to upośledzeniem? Gdyby nie te upośledzenia nie byłoby cię na tym świecie! - przerwałam mu zbulwersowana.
- Haaa! Ożywiłaś się. Widzisz, to moja męska intuicja pozwala mi trafić prosto w rozbudzający cię temat - wystawił mi język i pomógł wstać. Popatrzyłam na niego powątpiewająco i westchnęłam:
- Pierwszy raz słyszę o męskiej intuicji, ale...
- Adaaaaaaaaaaaaam! - usłyszałam dziki wrzask i coś małego z blond włosami rzuciło się na stojącego koło mnie chłopca.
- Asiu uspokój się - jęknął chłopak, odpychając ją od siebie na odległość wyciągniętej ręki - jesteśmy w miejscu publicznym - dodał, widząc zdenerwowaną minę swojej dziewczyny. Dziewczyna uśmiechnęła się z ulgą i szepnęła mu w ucho zalotnie: (w ten sposób, by usłyszały to wszystkie dziewczyny przechodzące obok; tak się składa, że Adam ma powodzenie).
- No to chodźmy w miejsce mniej publiczne.
Westchnęłam i odeszłam zostawiając ich samych. Odkąd Asia Gontarczyk zaczęła chodzić z moim przyjacielem, okoliczności naszego spotkania praktycznie się wyczerpały. W zasadzie nie wiedziałam, co Adam widział w takiej dziewczynie jak Aśka, ale to nie moja sprawa. Chociaż jak by patrzeć na to z punktu widzenia chłopaka, to niska blondynka z długimi kręconymi włosami, granatowymi oczami i bardzo ładną sylwetką nadaje się na potencjalną dziewczynę, ale, na Boga, ile można wytrzymać z kimś, kto potrafi rozmawiać tylko o tym, jaka Justyna jest dziwna i beznadziejna, o tym, jak to Justyna nie potrafi się normalnie ubrać, o tym, jak Justyna się przystawia do Adama. Tak przynajmniej twierdzi Adam. Jestem rzekomo ich jedynym tematem rozmów. Czasem chłopak próbuje z nią pogadać o ciekawszych rzeczach, np. anime albo filmach psychologicznych, ale ona i tak zazwyczaj w połowie się nudzi i zaczyna go całować. Nudny związek, ale nie ja tu jestem od oceniania. W zasadzie mnie to nawet bawi, że Asia jest o mnie zazdrosna. W końcu w porównaniu z nią mogłabym startować do konkursów na wieśniaczkę roku. Ja ze swoim metr siedemdziesiąt, długimi prostymi czarnymi włosami i szarymi oczami w niczym nie przypominam dziewczyny z okładek "Beautiful" (to nasza szkolna gazetka), prowadzącej czirliderki (naszej szkolnej drużyny) czy tam miss nastolatek (w szkolnym konkursie piękności). Po za tym Adam i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Spojrzałam na plan lekcji i odetchnęłam z ulgą, widząc że mamy biologię. Znośny przedmiot, zwłaszcza że dziś miała być tylko lekcja dyskusyjna o klonowaniu.
- Co mamy? - zapytał Bartek Caboń, jeden z chłopaków z klasy. Jako że odpowiadanie kosztowałoby mnie za dużo ruchu i myślenia, pokazałam mu plan i odeszłam. Była dwudziestominutówka, więc można było spokojnie wyłożyć się na trawnik przed szkołą w jakimś zacienionym miejscu i włączyć muzykę. A potem zasnąć... Ach, znów zapomniałam, że jestem w szkole... Włączyłam jedną z piosenek mojego ulubionego zespołu i położyłam się opierając głowę na plecaku. Zamknęłam oczy i to było właśnie to, na co czekałam od momentu, w którym tata wszedł do mojego pokoju i powiedział "Wstawaj, szkoła". Nie byłam złym uczniem, bo co roku przynosiłam świadectwo z paskiem, ale jak dla mnie szkoła zaczyna się w zdecydowanie nieodpowiednich porach. Na szczęście stworzyli dwudziestominutówki, na których nic nie stoi na przeszkodzie, by się zdrzemnąć.
- Znowu sama?
No cóż, prawie nic.
Nawet nie otwierałam oczu.
- Kimkolwiek jesteś, odjedź - rozkazałam podgłaśniając mp3, tym samym dając osobnikowi przeszkadzającemu mi we śnie, że jest niemile widziany.
- Dobrze, nie będę ci przeszkadzał. Chciałem tylko zauważyć, że mrowisko to chyba nie najlepsze miejsce na odpoczynek.
- Jakie mrowisko?! - wrzasnęłam i poderwałam się na równe nogi, na ślepo otrzepując brzuch i nogi. Oczywiście nie było żadnej mrówki. Odwróciłam się i spojrzałam na miejsce, w którym leżałam. Nie było ani jednego, nawet najmniejszego mrowiska. Zamiast mrówek zobaczyłam na tym miejscu tarzającego się ze śmiechu chłopaka. Zajął moje miejsce! Krew uderzyła mi do głowy. Zacisnęłam dłonie w pięści i głośno odetchnęłam.
- Gdybyś zobaczyła swoją minę... --jęczał, zwijając się - A ten piskliwy głos...
Poczerwieniałam ze wstydu. Pierwszy raz widziałam tego chłopaka. Wysoki, brunet, niebieskie oczy, dobrze zbudowany. Nie poznałam go, ale w zasadzie nie mogłam znać wszystkich, skoro w szkole było aż 700 uczniów.
- Wszędzie skazana na idiotów - mruczałam pod nosem, podnosząc swoje rzeczy z ziemi. - Za grosz spokoju, żadnego odpoczynku... Ochhh... - nie zwracając uwagi na chłopaka, odwróciłam się i ruszyłam w stronę szkoły. Zamierzałam pójść do łazienki. Tam się można zamknąć i, oprócz dziewczyn poprawiających błyszczyk, nikt nie przeszkadza. Żadnych mrówek, żadnych nieznajomych chłopaków.
- Justyna, zaczekaj! - usłyszałam ten sam głos, który przed chwilą się ze mnie naśmiewał. Ciekawe skąd zna moje imię? I skąd wie o mojej kryjówce? Może mnie śledzi? Może dlatego go nie poznaję? Nie odwróciłam się. I dobrze, bo w tym samym momencie rzucił się na mnie Adam i mocno uściskał.
- Kocham cieęęęęęęęęęę!
- Ejjejejejejejejej - wyrywałam się bez skutku. - Ludzie się gapią! Podziałało. Natychmiast się odkleił.
- Dzięki tobie dostałem czwórkę z fizyki! Spisałem prawie wszystko i popatrz! Właśnie oddała mi poprawę! - pokazał mi kartkę, trochę inną od poprzedniej. - Dzięęęęęękuję ci! Umawiamy się dzisiaj popołudniu? Ja stawiam!
Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Zadzwonił dzwonek, więc nici z mojego spania. Na szczęście po biologii była historia, więc do spania znajdzie się jeszcze czas.
Zanim weszłam do szkoły, przypomniałam sobie o tamtym chłopcu. Obejrzałam się za siebie. Chłopak nadal stał oparty o drzewo z głową podniesioną w stronę nieba. Dziwny typ, pomyślałam wtedy.
Tyle że wtedy nie wiedziałam jeszcze jak dziwny...
CDN.