A dzieje Prusa to dzieje nie tylko wielkiego serca, lecz i poszukującej myśli. W jednej zwłaszcza dziedzinie szukanie to jest męczarnią. Zatrzymajmy się chwilę nad męką patriotycznej myśli Prusa. Polska myśl patriotyczna w warunkach niewoli nigdy nie mogła przejawić się dość przezroczyście i w pełni. To stawało się nieraz powodem fatalnych nieporozumień co do poglądów i stanowisk ludzi trosce patriotycznej usiłujących dać wyraz. Ofiarą fatalnej "Omyłki" był i Prus, nie mogący rozmawiać ze swym narodem prosto, jasno i bez ogródek.
Klęska powstania 63 roku pchnie zrazu młodego Prusa w beznadziejną rozpacz, rezygnującą nawet z marzeń o wybiciu się Polski na wolność. Z biegiem upływających lat rozpacz i rezygnacja ustąpią twórczemu dociekaniu przyczyn. Prus osądzi klęskę powstania jako klęskę błędu. W czasach gdy cenzura zelżała, napisze o tym ("Nasze obecne położenie", "Tygodnik Ilustrowany", 1910 rok) nieco wyraźniej: "Gdyby zebrać w jedno miejsce krew wylaną przez Polaków za wolność, może powstałoby drugie Gopło; gdyby zgromadzić kości tych, co polegli w bojach, na szubienicach, w katorgach, na osiedleniach i wszelkiego rodzaju tułaczkach, może usypałby się z tego drugi Wawel. Lecz [...] jakiż z tego pożytek? Nie ma! I nawet być nie może, gdyż patriotyzm polski składa się z wybuchów namiętnych gwałtownego uczucia, którego, niestety! nie oświetlał rozum i nic przerodził go w akty twardej woli." Jakie akty twardej woli mógł mieć na myśli Prus, mówiąc o ludziach, co dosyć woli pokazali walcząc i ginąc? Nie rewolucję socjalną, to pewne, ale w każdym razie czynną wierność temu nurtowi myśli demokratycznej, który na próżno przy okazji wszystkich powstań chciał Polskę obrócić twarzą w przyszłość. W tej samej wypowiedzi Prus wyrazi to słowami: "Naród nasz nie jest jako owi purytanie, co mężnie szli w nieznane, ażeby zbudować nową, wolną i potężną ojczyznę, ale jest jak dziecko, które z rozpaczą wyciąga ręce ku odsuwającej się przeszłości." W samej rzeczy, po stracie niezawisłego państwa dążenia większości tzw. "niepodleglościowców" obracały się około mechanicznego niejako przywrócenia utraconego status quo, poprawionego o mniej lub więcej radykalny program uwłaszczenia chłopów; co było postępowością w okresie Uniwersału połanieckiego, ale już w okresie następnych powstań prześcignięte zostało nawet nie przez rewolucje ludowe, ale przez rządy państw o normalniejszym niż Polska rozwoju. Tymczasem Prus wiedział i widział, że dzieje ludzkości ani przez chwilę nie stoją w miejscu. Nie stoją także dla narodów cierpiących niewolę. A Polska - jak mu się zdawało - w oczekiwaniu na cud wyzwolenia, rozumiany jako powrót do utraconej dawności, zdradzała tendencję do stanięcia w miejscu, a nawet do cofania się. Zagrażało, że gdy istotnie przyjdzie możliwość walki o wolność, zastanie ona Polskę niegotową pod względem duchowym i materialnym, nie mającą odpowiadających czasowi i godnych poparcia celów, nie mówiąc już o zdawaniu sobie sprawy z szans i ze środków, jakie do walki użyte być powinny; a w takim razie żadna broń nie pomoże
i sprzymierzeńcy się nie znajdą, bo Polska nie będzie reprezentowała żadnej sprawy obchodzącej ludzkość. Rezygnując na razie ze zbrojnej walki o wolność, Prus domagał się więc od swego narodu zaniechania politycznych "mrzonek", a tworzenia natomiast we wszystkich dziedzinach życia takich wartości, które - mimo jej los polityczny - uczyniłby Polskę, a przynajmniej Polaków czymś cennym i niezbędnym dla świata. Prus nie uznawał wymawiania się niewolą od ciągłych i upartych wysiłków doskonalenia życia. Swój program ocalenia i wywyższenia narodu widział to w kształceniu władz poznawczych, to w tworzeniu siły gospodarczej, to w doskonałym wypełnianiu wszystkich powszednich obowiązków, to - w okresie mistyczno-religijnym - w dosłownym stosowaniu na co dzień nauki Chrystusa. Ostatecznego wniosku, że to wszystko ma doprowadzić Polskę do jakiejś postaci wolności, znaczenia i potęgi, Prus nie mógł już w warunkach ówczesnej cenzory jasno wypowiedzieć, a i bez niej trudny on byłby z takich przesłanek do wyprowadzenia. Przemycał go w okresie powstania greckiego (1897) pod postacią losów tego kraju, któremu, jak wierzył, Europa w walce o wolność pomoże, bo stworzył "dzieła wszechludzkie" i miał bohaterów, co "walczyli i ginęli za wszechludzkie duchowe skarby"
Wszystkie te poglądy - skądinąd pożyteczne, a nawet zbawcze dla narodu skłonnego do wszelkich "grzechów odpuszczenia" - w praktyce wyglądały nader podobnie do ugodowego programu konserwatystów reprezentujących klasy posiadające i część związanej z nimi inteligencji. Stały się też niepopularne śród młodszej i radykalniejszej części społeczeństwa, ściągnęły na głowę Prusa gromy i szyderstwa, doszło nawet do osobistej na niego napaści dokonanej przez kilku krewkich młodzieńców, na pewno nie silących się na zrozumienie trudnej myśli Prusa. Swój dramat niezrozumianego patrioty przedstawił Prus w noweli "Omyłka", tym najtragiczniejszym z jego kilku posępnych i niesamowitych utworów.
Oczywiście, że myśl patriotyczna Prusa szła zygzakami, omylnymi drogami, srogo się nieraz błąkała. Lecz artysta ma psychikę bardzo złożoną, a jego wartość nie leży w nieugiętości, jednolitości czy poprawności poglądów. Ważną jest właśnie ta droga poszukująca i to, czy choćby zbaczając, idzie się w dobrym kierunku. A Prusowi - gdy spekulacje myślowe zawiodły w publicystyce - właściwy kierunek wskazywało gołębio czule, a jastrzębio bystre oko wielkiego realistycznego artysty. W imię po swojemu rozumianej trzeźwości, świadomie wyzbywającej się złudzeń, Prus potępił walki zbrojne o wolność podejmowane bez kilku przynajmniej ważnych szans na zwycięstwo. Ale choć nie operował naszymi dzisiejszymi kryteriami, co pozwalają precyzyjnie oddzielić od błędu czyste i przyszłościowy nurt ruchów narodowowyzwoleńczych, oko i serce artysty wyłowi ludzi tego nurtu i otoczy ich pełną humoru i tkliwości sympatią. Szczytowym wyrazem tej sympatii będzie arcydzieło charakterystyki, jedna z najpiękniejszych postaci Prusa - syn woźnego, uczestnik rewolucji węgierskiej, anielski subiekt Ignacy Rzecki. Jeszcze bardziej bezpośrednio wskaże nam Prus .dziedzica najlepszych tradycji wolnościowych w słabszym, drobnym utworze "Milknące głosy". W opowiadaniu tym ubogi szewc i jego nieletni syn to jedyni ludzie, co dostrzegli, powitali i uczcili przybyłego do kraju tułacza, żołnierza wolności. Artystyczna twórczość Prusa wskazuje, że mimo wszystkich potępień dla nieobmyślonej gotowości ginięcia za wszelką cenę Prus nigdy się sentymentu do polskich tradycji bojowych nie wyzbył, związał je tylko z losem prostego człowieka. Prosty człowiek jest we wszystkich utworach Prusa najważniejszy, nie dlatego, oczywiście, że raz przeszkodził samobójstwu dobroczynnego kupca uwikłanego w obłęd miłosny.
To samo znajdziemy w innej sprawie. Prus publicysta długo mniemał, że nie oglądając się na polityczną stronę życia Polska może zająć wybitne stanowisko pośród narodów świata przez twórczą wiedzę, przez szlachetność i zdolność umiejętnego, słusznego rozwiązywania codziennych zagadnień życia. Ale Prus artysta dostrzegł, że jeśli celem istnienia organizmu narodowego jest stworzenie jak najwyższej cywilizacji rzeczowej i kultury duchowej, to bez własnego państwa cel taki nie może być osiągnięty. I że trzeba wskrzesić w społeczeństwie także i rozum polityczny, i pojęcia o państwie. Tej kwestii pod cenzurą carską Prus nie mógł traktować bezpośrednio - stąd pomysł "Faraona". Ta powieść nie jest bynajmniej apoteozą państwa, przeciwnie, i tu Prus wykazuje, że państwa wznoszą się i upadają, a istotą życia "zostaje prosty człowiek", jego praca, jego niedola lub szczęście. [...]
Dar proroczy? Nieraz obserwujemy u Prusa ten dar i nie jest on żadnym cudem. Trafne "przepowiadanie" przyszłości nie musi się pojawiać u pisarzy, nawet wielkich. Lecz jeśli się pojawia, jest wynikiem nieomylnie trafnej obserwacji życia i sprawnego, prawidłowego posługiwania się myślą. "Prorocze" widzenia świata znajdujemy u Prusa i w sformułowaniach myślowych, i w obrazowaniu, i w niektórych postaciach. Prorocze jest dostrzeżenie Gosławskiego, ślusarza fabryki Adlera w "Powracającej fali". [...]
Proroczą jest również i mała scenka z opowiadania "Widziadła", w której trzej przyjaciele, zamroczeni miodem, oglądają w imaginacyjnym kinematografie na ścianach starej winiarni Fukiera historię rynku Starego Miasta. I oglądając ów rynek dźwigający się w ciągu wieków z wielokrotnych ruin, ujrzą go w ostatniej wizji właśnie takim, jakim w tej chwili my, dzisiejsi, oglądamy go z dumną radością. Prorocze jest również zdanie Prusa: "Pomimo ciężkich warunków bytu, pomimo jeszcze cięższych błędów, jakie co chwila popełniamy, mimo niedorzeczności, jakimi przeładowana jest nasza historia bodaj czy nie od dwu wieków, mimo to wszystko naród nasz nie tylko może wydźwignąć się z obecnego położenia, ale jeszcze w przyszłej historii cywilizacji odegrać piękną, wspaniałą rolę." Właśnie tę rolę, wbrew pesymistom i na przekór wszystkim uciążliwym trudnościom epoki "Przemian", grać zaczynamy. I tym meldunkiem składamy hołd pisarzowi, bo był nie tylko "sercem serc", jak głosi napis na jego grobie, ale usiłował być i płodną myślą polskich mózgów.
M. Dąbrowska: Wstęp do "Wyboru pism" Bolesława Prusa. Warszawa 1954