Stało się! Choć obiecywałem sobie iż nie pójdę do kina na żadne z "wielkich" super produkcji polskiej kinematografii, to jednak w końcu uległem. Nie powaliła mnie gorączka "Ogniem i Mieczem", oparłem się patriotyzmowi "Pana Tadeusza", przełomowości "Przedwiośnia" a tym bardziej poprawności politycznej "W pustyni i puszczy". Tym co zagoniło mnie na filmowy fotel było najnowsze dzieło Jerzego Kawalerowicza -"Quo Vadis".