Napisane przez  Izabella Nowotny
22
Sty
2014

Listopadowe wydarzenia kulturalne

W listopadzie br. wydarzenia kulturalne skupiały się wokół świętowania 95. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Już 8 listopada odbył się w pałacu Małachowskich koncert „Tobie Ojczyzno” z udziałem chóru dziecięcego Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Karola Lipińskiego w Lublinie.

Młodzież w wieku od 8 do 15 lat wystąpiła z repertuarem pieśni patriotycznych, od tych najdawniejszych do utworów powstałych w PRL-u. Chór prowadzony przez dyrygentkę Renatę Kołodyńską- Pydę zaprezentował się dźwięcznie, dynamicznie, czysto. Jak przystało na chór szkolny, większość uczestników miała możliwość odśpiewania partii solowych. Widownia składająca się przede wszystkim z kuracjuszy brawami i wołaniem o bisy doceniła wysiłek młodzieży. Było to wyjątkowe wydarzenie, wprowadzające w trzydniowy weekend świąteczny.

W przeddzień święta, 10 listopada, miały miejsce dwie imprezy. Pierwszą był finisaż wystawy pt. „grafika” Piotra Smolnickiego, profesora Wydziału Grafiki warszawskiej ASP, w Nałęczowskim Ośrodku Kultury. Dla profesora ważnym jest warsztat – najpierw musi powstać koncepcja, o czym chce się opowiedzieć, a potem jakich użyć środków wyrazu. Stąd zainteresowanie różnymi technikami, od grafiki klasycznej, jaką jest np. linoryt, poprzez kolaż, do wykorzystania w grafice techniki fotograficznej. Otwarty jest również na techniki cyfrowe i multimedialne, łącznie z zastosowaniem dźwięku, który zyskuje na znaczeniu w grafice. Prace pokazane w Galerii M.E. Andriollego po części drukowane były na pleksi, co pozwoliło na nietypowe zaaranżowanie wystawy. Artysta podkreślił, że zdecydował się na pokazanie swoich prac w Nałęczowie, by przywołać w tym listopadowym nastroju wspomnienie swego ojca, związanego za życia z Nałęczowem i tu zmarłego.

Kolejnym wydarzeniem tego dnia, również w NOK-u, był występ teatru ResComica z Warszawy, zrzeszający aktorów niezawodowych. Ideą programową teatru jest odkrywanie nowych przesłań światopoglądowych i artystycznych, wyrażanych, dla ich czytelności, głównie w formie nie stroniącej Listopadowe wydarzenia kulturalne od komizmu – głosi wpis na stronach internetu. Jakie było przesłanie odegranego na deskach NOK spektaklu pióra i reżyserii Aleksandra Derkaczewa? Tytuł „Salon EU” wprowadza w błąd nie tylko główną bohaterkę spektaklu. Zaproszenie na spektakl sugeruje, że my dopiero cywilizujemy się i europeizujemy, czyli wychodzimy z dżungli, a tą dżunglą jest kraj, w którym nie stosuje się eutanazji. Sztuka podaje temat eutanazji w formie tragifarsy, w której elementem tragedii jest wątek śmierci na zamówienie, nie zawsze własne, a farsy – naiwni, łatwowierni bohaterowie uwikłani w niewiarygodne sytuacje. Farsa wymaga względnie szczęśliwego zakończenia, więc trup ściele się gęsto! Widzowie nie tyle, jak przystało, śmiali się, co wychodzili podczas przedstawienia. Serwowanie takiej rozrywki kuracjuszom uzdrowiska, którzy przyjechali tu po zdrowie, było – moim zdaniem – dużym nietaktem. Czyżby „miasteczko zdrowia” miało plany rozszerzenia palety usług poprzez założenie „Salonu EU”? Czy pracownicy NOK nie potknęli się o sformułowanie Mocne nerwy i ograniczona wrażliwość etyczna mile widziane?

W dzień święta odbyła się tradycyjnie uroczysta msza święta w kościele parafialnym, a po południu w Nałęczowskim Ośrodku Kultury koncert „Tej, co nie zginęła” w wykonaniu artystów Filharmonii Lubelskiej, aczkolwiek nie sygnowany przez Filharmonię. Było to słuchowisko słowno-muzyczne, w którym utwory Mickiewicza i Norwida przeplatały się z tekstami dotyczącymi powstania styczniowego, ale też II wojny światowej. W części muzycznej towarzyszyły arie Moniuszki.

Prywatna Szkoła Muzyczna I stopnia w Nałęczowie im. Ignacego Paderewskiego zaprezentowała 12 listopada w sali pałacu Małachowskich widowisko muzyczne, w którym teksty o losie narodu przeplatane były patriotycznymi pieśniami. Wystąpili uczniowie szkoły w wieku od 5 doW 15 lat, grający na różnych instrumentach, odbyło się ślubowanie klas pierwszych, a uczniowie klas wyższych składali pierwszoklasistom, zabarwione humorem, życzenia muzyczne.

15 listopada odbyły się w Nałęczowie dwa ciekawe wernisaże, było trochę trudno, bo o tej samej godzinie. W NOK miało miejsce otwarcie wystawy fotograficznej Grupy Twórczej Motycz z gościnnym udziałem Tadeusza Rolke. To grupa przyjaciół, których łączy pasja fotografowania. Bohaterami zdjęć są „Kupcy”, temat zainspirowany cyklem zdjęciowym Tadeusza Rolke „Fischmarkt, Hamburg 1979” (Fischmartk znaczy rybne targowisko). Zdaje nam się, że tamten, jarmarczny klimat wsi i miasteczek z barwnymi straganami, niezwykły, ba, magiczny handel minął, ale czy na pewno? Czyż nie widujemy handlarzy z ich kramami przy drogach, pod płotami, nie targujemy się z nimi, nie gawędzimy? Wystawa pokazuje migawki z życia tych nomadów, relacje międzyludzkie, towarzyszące targom emocje. Podczas wernisażu członkowie Grupy Twórczej Motycz zorganizowali spektakl w sali kinowej, na który składały się ciekawe wypowiedzi, pokazy diaporam oraz koncert. Między innymi szef Kuba Szymański przedstawił grupę, Tadeusz Rolke opowiedział o swojej fascynacji „Rybnym targowiskiem” w Hamburgu, która mu kazała przez rok, co niedzielę, bo tylko wtedy odbywał się tam targ, od godziny szóstej rano fotografować scenki rodzajowe. Po pokazie diaporam – ilustrowanych muzycznie cykli slajdów zatytułowanych „Kupcy” Grupy Twórczej Motycz i Tadeusza Rolke oraz magicznej, dramatycznej wystawy „Sąsiadka” (T.Rolke i Chrisa Niedenthala), odbył się koncert, na którym dwuosobowa grupa „Akustyczny Makaron” (Makaron bo MArek i KAROliNa) zaprezentowała polskie piosenki i rosyjskie romanse.

Tymczasem w SPA*SPOT, prywatnej galerii sztuki im. Jacka Sempolińskiego, odbywał się wernisaż Adama Styki, którego malarstwo i rysunek są tu wystawiane. Adam Styka jest lubianym przez studentów i cenionym przez kolegów profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie oraz Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Prace pokazują z jednej strony spokojny i z lekka pedantyczny charakter twórcy, z drugiej widać artystę starającego się okiełznać rozsadzającą go, ale głęboko ukrytą pasję – pisze Janusz Michalik, właściciel i kurator galerii. Adam Styka wyraził się, że ta wystawa jest jednocześnie powrotem i odejściem. Powrotem, bo nie wystawiał przez ostatnie dziesięć lat, odejściem, bo w jego wieku (rocznik 1940) sięga się po refleksję. Artysta od dawna nie podpisuje swoich prac. Po czym się je rozpozna – „po uderzeniu pędzla”, które w rzeczy samej jest symptomatyczne. Elokwentny erudyta, nawet najpiękniejsza kobieta nie wytrzyma mojego gadania, sypał z humorem anegdotami ze swojego życia. Czas zweryfikuje moją twórczość, za 100 lat będzie wiadomo, czy byłem wielkim malarzem. Ten wyjątkowy wernisaż skończył się o godz. 23.

SPROSTOWANIE

We „Wspomnieniu letnich koncertów muzyki kameralnej” na łamach GN niechcący pominęłam sponsora tych koncertów – Sanatorium „Rolnik”, za co przepraszam.

(0 głosów)