Właściciele siedliska w Kolonii Drzewce niestrudzenie wyjaśniali zaskoczonym gościom, wysiadającym z czternastu samochodów: –Patrzcie Państwo, mieliśmy taki śliczny trawnik, a dziś rano zastaliśmy takie kretowisko! Zwały ziemi sięgające połowy dachu zaplecza gospodarczego zajmowały bowiem sporą część placówki. Kolejne niespodzianki czekały niebawem. Każdy z gości został obdarowany lokalnymi produktami w postaci najnowszych folderów LOT, LGD „Zielony Pierścień” i owocami z siedliskowego sadu, które wręczała niestrudzenie zaprzyjaźniona z mieszkańcami siedliska Grażyna Stępniak.
W rozstawionych trzech namiotach, przy drewnianych stołach nakrytych „wiejską” ceratą, Marianna Sygnowska, szefowa sekcji miłośników ogrodów, powitała zebranych, przypominając tytuł plenerowego spotkania regionalnego „Tu na razie jest ściernisko….”. Zebrani mogli podziwiać rozwieszone na ścianach wzory miejscowych haftów wykonane przez Krystynę Tarkę, Halinę Kurek, Martę Kajkę, Bronisławę Cisowską, fotoramy z wycinankami Bogusławy Gałat oraz szydełkowe „nałęczowskie” firanki wydziergane przez Monikę Matułę-Wetzlich i Krystynę Sadowską. Towarzyszyły im plansze przygotowane przez Wiesławę Dobrowolską-Łuszczyńską: „Tkactwo w Nałęczowie i okolicach”, „W nałęczowskim stylu” i „Klub Rękodzieła Ziemianka”. Połowę ściany pierwszego namiotu wypełniły antyramy z drzewem genealogicznym Jana Krzysztofa Łuszczyńskiego, w siódmym pokoleniu bezpośredniego potomka po mieczu Marcina z Wąwolnicy, który zapoczątkował linię mieszczańską rodu Łuszczyńskich, notowanego w starych aktach od XVI wieku.
Pierwszy konkurs „Gdzie jest Krzyś?” polegający na odnalezieniu miejsca pana Krzysztofa w plejadzie kuzynów wygrała Sabina Seroczyńska-Kozuba wraz z Czesławem Szyszko. Kolejne zabawy i konkursy przewidziano w pobliżu: w sadzie, ogrodzie i wąwozie należących do przodków Jana Krzysztofa od ponad 250 lat. Prawdziwą frajdę mieli seniorzy wcielający się w role Ariadny i Tezeusza, wędrując w labiryncie drzew i krzewów, skwapliwie rozplątując pobrane wcześniej „kłębki” i umocowując nici na gałęziach, co miało im, jak mitycznemu bohaterowi, umożliwić bezpieczny powrót z ostępów. Gospodarze siedliska mogli w ten sposób przetestować część oferty turystycznej, jaka będzie dostępna w przyszłym roku wiosną.
Na skrzyżowaniu dróg w wąwozie lessowym nieoczekiwanie seniorzy zobaczyli dziwną postać ubraną w pelerynkę-pasiak. Doszło do spotkania z „lessowym Minotaurem”, w którego wcieliła się córka byłej „Ziemianki” H. Rejmak – Maria Hackenberg. Minotaur, dumnie noszący głowę byka wykonaną przez nałęczowskich plastyków z LP, okazał się bardzo stanowczy; na dalsze przejście lub powrót można było liczyć jedynie po odtańczeniu zorby. Poprowadziła ją, ku uciesze wszystkich, globtroterka Maria Przybyłko.
W powrotnej drodze seniorzy raczyli się w labiryncie sadu dorodnymi jesiennymi malinami i śliwkami. Po powrocie strudzeni, doznali czułej kulinarnej opieki ze strony kolejnych współorganizatorek spotkania – „Ziemianek”. Na żeliwnej kozie odgrzano smakowity bigos „dziadzia Krzysia” i leguminę z jabłek „babci Basi”. Wspaniałe sałatki warzywne przyrządzone przez „Ogrodniczki”, ciasta upieczone przez „Ziemianki” zachwyciły także gości specjalnych: dyr. NOK Jadwigę Sawę-Bednarczyk, dyr. biblioteki Katarzynę Wójcik i animatorkę turystyki Agnieszką Łuszczyń-ską, a nawet prezes „Entuzjastów” Annę Poniatowską, która na koniec spotkania komplementowała trzech organizatorów. Na koniec biesiady rozstrzygnięto konkursy: „Różany”, w którym laureatkami zostały: Marta Kajka, Teodora Czerniec i Krystyna Sadowska oraz konkurs na tekst promujący siedlisko. Tu bezapelacyjnymi zwycięzcami okazali się: Witold Wierzejski i Wiesława Kruk. Anioły w pasiakach, którymi nagradzano zwycięzców będą długo przypominały „Entuzjastom” i „Ziemiankom” jesienne wywczasy w gościnnym siedlisku.