Napisane przez  IN
22
Lip
2010

Chopin - wyrosły z tradycji

W "Jaśminowej" - w plenerowej galerii fotografii w wąwozach nałęczowskich od wiosny nowa odsłona. Tym razem, jak przystało na Rok Chopinowski, wystawa związana jest z naszym wielkim kompozytorem.

Fryderyk Chopin z dużą dozą prawdopodobieństwa nie bywał w Nałęczowie, może nawet o nim nie słyszał. Nie możemy więc wskazać miejsc, w których zamknąwszy oczy, moglibyśmy wyobrażać sobie obecność tego geniusza. Mimo obcości miejsca możemy skutecznie wskrzesić ducha Chopina, rozpoznając motywy jego dzieł w śpiewie ptaków, szumie wiatru lub odgłosie spadającego deszczu, a pomostem łączącym Chopina z Nałęczowem niech będzie wspólne im pojęcie "tradycja".

Tradycja - ma w sobie coś z przekazywania tajników na podobieństwo pałeczki sztafetowej. Tajników wiedzy i wierzeń, zachowań i przekonań, poznania i postępowania, które, przechodząc z pokolenia na pokolenie utrwalają obyczaje, żywy zapis tradycji. Na tradycję składają się konkretne warunki, w których ona się tworzy. Tradycja daje poczucie własnej godności, ważności, sensu istnienia i siły działania, jest trampoliną, od której mogą odbić się nowe prądy... Jaką zatem rolę odegrała tradycja w życiu Chopina? O Fryderyku Chopinie nie można powiedzieć, że był kontynuatorem tradycji, bo nie był, w sensie wiernego powtarzania jej przekazów. Nie uprawiał wariacji na temat tradycji, które polegałyby na przetwarzaniu zasłyszanych kiedyś melodii, harmonii i rytmów.
Wyrosły z tradycji, nosił w sobie jej brzemię, które zaowocowało twórczością, nie mającą odpowiednika ani przed nim, ani po nim. Poznane w dzieciństwie i wczesnej młodości tajniki zainspirowały kompozytora do tworzenia dzieł z jednej strony związanych ładunkiem emocjonalnym, który w sobie niosą, kantyleną motywów i formą z polską muzyką tradycyjną, z drugiej sięgających szczytów klasyki światowej.
Jest jeszcze jeden wymiar, który kładłabym na karb wyrośnięcia z tradycji - muzyka Chopina uwolniła się ze szranków konwencji, stylów, epok. Dziś, po dwustu latach od dnia urodzin Chopina, jest równie świeża i nowoczesna, jak w czasach, w których powstała. Jest grana i rozumiana na wszystkich kontynentach, pozwolę sobie na żartobliwe stwierdzenia, że stała się globalną w sensie przestrzeni i czasu.
Dzięki faktowi, że wyrosła z tradycji. Wątek, czym jest tradycja w muzyce i jaki jest jej związek z muzyką najszerzej zwaną klasyczną, intryguje Norberta Roztockiego, filozofa i antropologa kultury z wykształcenia, fotografika z powołania, autora Czwartej Wystawy Fotografii Współczesnej w galerii "Jaśminowa", trwającej od kwietnia 2010 do marca 2011.

Norbert Roztocki stworzył dwa reportaże fotograficzne, związane z tematami muzycznymi: "Kontrasty" i "Konteksty". Projekt "Kontrasty" ukazuje pozornie dwa różne światy nie mające ze sobą wiele wspólnego. Muzycy klasyczni, wspaniale wykształceni, dobrze ubrani, eleganccy, pachnący, często zadowoleni z siebie, jednym słowem sławy. Muzycy ludowi, przede wszystkim zwykli rolnicy, czapkarze, stolarze, bez szkoły, wyglądający nie najlepiej albo komicznie w swoich kolorowych, przesiąkniętych zapachem naftaliny strojach. Czy można w muzyce znaleźć jeszcze większe przeciwieństwo i kontrast, niż między skrzypkiem ze sceny filharmonii, a "skrzypistą" ze sceny festiwalu kapeli i śpiewaków ludowych w Kazimierzu? Przepaść! A jednak ... To samo źródło inspiracji, żeby nie rzec ten sam duch, pcha do działania zarówno tych pachnących i pięknych, jak i tych mniej. Właściwie nie robi różnicy, czy jesteśmy w krakowskiej filharmonii, czy na kazimierskim rynku, przekaz płynący ze sceny, jest ten sam, jedynie gest wyrazu nieco różny, acz jednako skuteczny... Z nie mniejszą skutecznością prowokuje do podobnej refleksji koncert fortepianowy Chopina jak i lubelska piosnka o Janku co z wojny nie wrócił...[Norbert Roztocki].
Autor wystawy nie poprzestaje na tym stwierdzeniu. Stawia kolejną tezę: Jedną z głównych cech muzyki ludowej jest jej kontekstualność, nierozerwalna przynależność do otoczenia, w jakim się rodzi, i w jakim rozbrzmiewa. Dlatego latem 2008 roku, wraz z Magdaleną Sobczak-Kotnarowską odwiedził uczestników kazimierskiego festiwalu śpiewaków i kapeli ludowych w ich domostwach, aby ukazać w kontekście codzienności życia tych zwyczajnych-niezwyczajnych ludzi, czołowych artystów polskiej muzyki tradycyjnej, a jednocześnie ludzi, którzy na co dzień zajmują się hodowlą zwierząt, uprawą ziemi oraz innymi z pozoru zwyczajnymi czynnościami, nie bardzo kojarzącymi się z tzw. wielką sztuką. [Norbert Roztocki]. W rezultacie nasuwa się prowokacyjne pytanie relacji między istotą muzyki tradycyjnej, a kontekstem, w którym ona powstała. Wystawa w "Jaśminowej" ukazuje prace Norberta Roztockiego zawarte w tych dwóch projektach, wybrane pod kątem zilustrowania zjawiska Chopin. Trzy wątki zostały tu przybliżone. Pierwszy z nich, to tradycja w muzyce i jej konteksty - nawiązująca do wyrosłego z tradycji Chopina. Jest tu jedno wiele mówiące ujęcie, które może zastąpić liczne rozprawy doktorskie na temat tradycji - dwójka małych dzieci bawiących się na wiejskim podwórzu, którym przygrywa dziadek na skrzypcach. Nie wyobrażam sobie skuteczniejszego przekazu. Zapewne w podobny sposób mały Frycek podświadomie chłonął tradycję. Następny wątek ukazuje emocje - przeżywanie muzyki przez jej wykonawców, niezależnie od sfery, do której przynależą. Emocje, ponieważ zdają sobie sprawę, że muzyka, inaczej niż inne sztuki, istnieje dzięki, i kończy się wraz z wykonaniem. Ciężar odpowiedzialności determinuje wyraz ich twarzy, mimikę, gesty. Kolejny wątek jest bardziej osobisty - nawiązuje do poczucia humoru przypisywanego Chopinowi, żartownisiowi, karykaturzyście. Nie będę zdradzać żarcików muzyków współczesnych, zapraszam do obejrzenia wystawy.
I jeszcze jedna uwaga. Gdyby Chopin komponował jak Mozart, Beethoven czy Schönberg, skądinąd wspaniali twórcy, biorąc pod uwagę jego francuskiego ojca, nazwisko i fakt, że zaledwie połowę życia spędził w Polsce, kompozytorsko raczej mniej znaczącą, nie udałoby się nam, Polakom obronić jego polskości.
Tymczasem Chopin, wyrosły z tradycji, przez prawie dwa wieki nie tylko broni się sam, stając w elitarnych szrankach wielkich Polaków, ale zapewnia Polsce doborowe miejsce na międzynarodowej scenie sztuki.

autor: Izabella Nowotny
(0 głosów)