Chciałbym się odnieść do idiotycznych sugestii, jakie zostały przedstawione w liście otwartym wystosowanym do Andrzeja Ćwieka, tuż przed druga turą wyborów na burmistrza naszego miasta. W związku z tym, że podobnie jak wiele osób zaangażowany byłem w kampanię wyborczą Andrzeja Ćwieka poczułem się urażony bzdurnymi przypuszczeniami, snutymi przez anonimowego autora owego listu. Myślę, że podobnie odczucia ma również wielu mieszkańców naszego zacnego miasta. (Chodzi o zarzut, iż za kampanią Andrzeja Ćwieka stała - cytaty z listu otwartego - "banda czerwonych aparatczyków", "miejscowi tzw. biznesmeni" "kapitał zagraniczny - vide: Nałęczowianka" oraz "wyedukowani w Moskwie nauczyciele, uważający się za autorytety moralne"- dopisek, GN) W związku z zakończeniem gorączki towarzyszącej kampanii wyborczej, nie chcę drążyć dalej tematu i dlatego nie będę odnosił się do autora listu (nałęczowianina od pokoleń???), jak i do osoby i miejsca, w którym był ów list aktywnie kolportowany. Chciałbym jednak podzielić się z czytelnikami GN jedną myślą, która nasuwa mi się w związku z tą całą sytuacją. Dwie rzeczy są nieskończone na świecie - Boże miłosierdzie i ludzka głupota. Grzegorz Szkołanałęczowianin od co najmniej pięciu pokoleń.