Plusy otrzymują:
+ Nałęczowski KOR LOK, za to, że był w stanie ściągnąć do Nałęczowa gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Z pewnością jest to postać kontrowersyjna której można wiele zarzucić, ale bez wątpienia miała ona ogromny wpływ na historię najnowszą Polski. Dzięki temu spotkaniu można było nie tylko o tej historii posłuchać z pierwszych ust ale i też niejako ją dotknąć. Przy okazji chciałbym pozdrowić grupkę młodzieży (wszechpolskiej?), która przyjechała za gen. Jaruzelskim, w celu pikietowania jego pobytu w Nałęczowie. Na całe szczęście w skutek wypitych napojów, pikieta nie tylko nie była wstanie demonstrować ale nawet chodzić.
+ Radiowa Jedynka za to, że ósmego października nadawała z Nałęczowa audycje "Małe Ojczyzny", która całkowicie poświęcona była historii oraz teraźniejszości naszego miasta. Inna sprawa, że tak naprawdę większość mieszkańców Nałęczowa nie miała nawet pojęcia o tym zdarzeniu. Przynajmniej jednak Nałęczów zaistniał na chwilę na krajowej antenie nie dzięki Michałowi Wiśniewskiemu, ale własnej historii i swoim mieszkańcom.
+ Dla Miejskiego Domu Kultury, za wszechstronność. Niewiele jest kin w Polsce a i zapewne na świecie, w których można zakupić, zarówno bilet na wieczorny seans jak i nowy polar czy buty. Być może powinienem piętnować takie praktyki, ale w dzisiejszych czasach jeśli kieruje się instytucją użyteczności społecznej, pieniędzy należy szukać na każdym kroku. Dlatego, zniosę każdy "kiermasz" z uśmiechem, gdy tylko wieczorem będę mógł obejrzeć w kinie dobry film.
Minusy dostają:
- Fanklub Bolesława Prusa, który tak mocno zapragnął kontaktu ze swoim idolem, że nie zważając na późną porę, starał się porwać pomnik pisarza, zapewne na jakąś literacką imprezę. Niestety przy okazji zakłócili oni ciszę nocną i zawstydzeni tym faktem uciekli. Co prawda, jedna z wersji tego zdarzenia zakłada, iż byli to po prostu złodzieje, którzy chcieli sprzedać Prusa wraz z ławeczką na której przesiadywał sobie pod Pałacem Małachowskich, na złom. Ja jednak zdecydowanie ją odrzucam, bo oznaczało by to, że nadeszły czasy w których autor "Faraona" oceniany jest nie przez krytyka literackiego a przez właściciela skupu metali kolorowych.
- Nałęczowskie Koło Samoobrony, za to, że obiecuje to czego nie jest w stanie wykonać. Być może nie kłóci się to z programem partii, ale jednak podobnie jak kilkudziesięcioro innych ludzi poczułem się nabity w butelkę, gdy mimo zapowiedzi nie doczekałem się na Andrzeja Leppera podczas organizowanego przez to koło spotkania. I nie jest dla mnie, żadnym tłumaczeniem, że odbywała się wtedy debata budżetowa, ponieważ jej termin był od dawna znany. Wystarczyło więc wybrać na dzień spotkania taka datę która by z nią nie kolidowała, chyba że był to tani chwyt marketingowy mający na celu zwiększenie frekwencji, w co coraz bardziej skłonny jestem uwierzyć.
- Ostatni minus przeznaczam dla osób, które starają się wywrzeć wpływ na treść tej rubryki. Zgadzam się, że ma ona charakter subiektywny, ale jest to subiektywizm autora który się pod tym podpisuje. Dlatego nie mam zamiaru pisać pod dyktando innych i forsować czyjąś prywatę, a jeśli komuś się to nie podoba zawsze może wypowiedzieć się na łamach "GN" wysyłając do nas list. I podpisując go jeśli oczywiście starczy odwagi.
M.K.