Tym rozpoznawalnym symbolem nałęczowskiego przedwiośnia jest przylaszczka pospolita, jedyny gatunek występujący w Polsce. Już jesienią przygotowała pączki, przycupnąwszy najchętniej między zrzuconymi na ziemię liśćmi przezimowała po to, by z pierwszym skowronkiem przekazać nam dobrą nowinę, że zima się kończy. Występuje na nizinach, w cienistych i wilgotnych lasach liściastych, na glebach wapiennych i gliniastych. Następnym kolorem dominującym na przedwiośniu zbocza wąwozów i okoliczne lasy jest biel zawilców i dopiero po niej żywa zieleń. W zależności od aury pogodowej przylaszczki i zawilce kwitną kolejno po sobie, lub konkurują, w których to zapasach kępiasta przylaszczka przegrywa niknąc w masie zawilców, budujących stanowiska dywanowe. Oba gatunki spieszą się, żeby zdążyć z okresem wegetacji jeszcze zanim drzewa wypuszczą liście i przesłonią im światło.
Oprócz białego zawilca gajowego, najpopularniejszego w Polsce, odkryłam w okolicznych lasach również nieco rzadszy gatunek zawilca żółtego, oraz bliżej przeze mnie nie zidentyfikowany gatunek zawilca wielokwiatowego. Mnogość zawilców w naszych lasach powinna nas cieszyć również dlatego, że ich występowanie świadczy o niskim stopniu zanieczyszczenia okolicy. I wreszcie nadchodzi pora na trzeciego ambasadora wiosny – fiołka, liczącego 400 do 500 gatunków, z czego w Polsce występuje 26. Nie podejmuję się identyfikacji tych, które rosną w naszych lasach i parkach. Ku mojemu rozczarowaniu nie wszystkie gatunki pachną. Fiołek wonny jest w Polsce średnio pospolity. Jego liście można dodawać do wiosennych zup, a kwiatki kandyzować, próbowałam bez wielkiego sukcesu. Uzyskany z fiołka olejek eteryczny jest kojarzony z "nutą serca", a w starożytnej Grecji kwiat symbolizował miłość, ale i pokorę, wdowieństwo i ascezę.
Ta wzbudzających w nas emocje kolekcja symboli wiosennych nie byłaby pełna bez przebiśniegów, zwanych również pierwiosnkami, tego najwcześniej kwitnącego gatunku w Europie Środkowej, dziś szeroko rozpowszechnionego w ogródkach. W ramach moich dalszych spacerów odkryłam w okolicy Rąblowa stanowisko dziko rosnących pierwiosnków, pokrywających rozległe zbocze wąwozu. W Polsce przebiśniegi występują w Karpatach, natomiast na niżu większość stanowisk ma wtórne pochodzenie. Trudno mi ocenić genezę tego stanowiska, choć warunki glebowe spełniają dość specyficzne wymagania tego gatunku. Niestety, w ciągu ostatnich kilku lat na to zbocze zaczęły wdrapywać się quady, niepomne ewenementu natury, a włodarze twierdzą, że nie mają możliwości ukrócenia tego procederu.
Z wyjątkiem fiołka, pozostałe gatunki są mniej lub więcej, zawilce najbardziej, trujące. Już kontakt z nimi może wywoływać podrażnienie skóry, potarcie oczu stan zapalny, zaś spożycie grozi niestrawnością, a nawet uszkodzeniem nerek. Dla wszystkich tych wiosennych kwiatków największym zagrożeniem jest człowiek stęskniony po zimie kwiecia. Zrywano je do wiosennych bukietów dziesiątkując dziko występujące stanowiska. Dlatego wiele z nich objętych zostało ochroną gatunkową: przylaszczki, przebiśniegi, niektóre zawilce i fiołki. Zamiast wyliczać, które z tych gatunków można bezkarnie zrywać w ich naturalnej przestrzeni życiowej, a które nie, proponuję, żebyśmy bukiety komponowali wyłącznie z kwiatów posadzonych w tym celu w ogrodzie, a wyżej wspomnianymi napawali oczu w wąwozach nałęczowskich, spacerując po ścieżkach, bo rośliny te nie są odporne na deptanie.