Napisane przez  JJJ
22
Lip
2010

Co łączy tetrapoda z Zachełmia z pumą?

Niedawno wszyscy mówili o nieuchwytnej pumie. Pokazywano ją, złowioną błyskiem kamery, resztki posiłków, odbite ślady łap.

Któregoś ranka, "w polu mojego widzenia", przemknęły cztery rudopłowe nogi. Nie pasowały ani do psich, ani lisich, tym bardziej do sarnich czy kocich.


Nie trąbiłam o tym na cały świat, wolałam raczej - jak puma - skrywać się bardziej w cieniu, niż wystawiać na strzały fleszy. Zadręczałam tylko domowników, że chyba widziałam pumę...

Jednak nieszczęsne"chyba" odbierało mi całkowicie wiarygodność; wstępny ogień zainteresowania w oczach interlokutorów gasł, wietrzyli blagę i już wiem, że z partykułą "chyba" trzeba uważać, bo asekuruje aż do wypłowienia, wylinienia i unicestwienia tematu. Ale ja pozostałam niespokojna i napisałam wiersz o...pumie, oraz felietonik, o tym, że puma, nie dając się złapać, chyba (!) nie ufa ludziom, i dobrze robi, bo psy zaufały, co nie zawsze wychodzi im na zdrowie. Pełna entuzjazmu podrzuciłam obydwie "robótki" miejscowej gazecie. I co? I nic.

O, jakże chybotliwą i niewyraźną nadzieję sprowadza wyraz"chyba"! Wracając jednak do pumy i tytułowego tetrapoda: nikt go nie widział - w przeciwieństwie do pumy - a wszyscy i tak o nim mówią, a to za sprawą dwóch odkrywców: p. dr a Grzegorza Niedźwieckiego i p. dra Piotra Szreka oraz kilku innych postaci ze świata nauki; nazwisk nie pomnę.
Piękny kręgowiec ( musiał być piękny, skoro przebąkują, że i my od niego...) - zaciekawiony - nie tylko wychynął, na zew Natury, z ciepłego płytkiego morza w okolicach Zagnańska, ale i był na tyle "przewidujący", że zostawił odbicia swych czterech stóp na skale dolomitu z okresu dewonu.

I stąd cała wrzawa? - Zapyta ktoś. Stopy?
Ba! Ale jakie stopy! Pierwsze w historii Ziemi.
O tetrapodzie zawrzało, błysnęło i jakby ścichło, ale ja pozostałam niespokojna.
W końcu tetrapod tyle lat czekał na odkrycie i gdy już ożył w milionach wyobrażeń, to chyba,( o, wieszczowie!), należy mu się ciągła uwaga. Wbrew twardym postanowieniom, że nie napiszę o nim wiersza - napisałam, wbrew decyzji, że nie popełnię kolejnej próby felietonu - popełniłam, wbrew rozterkom, że nie wyślę - wysyłam. A co mi tam. Puma zostawiła tropy, tetrapod w tajemnych śladach uwiecznił swoje palczaste stópki, to i ja spróbuję.

Idźmy, więc - niepewnie - na pierwszy, ważny spacerek, wszędzie wietrząc grząskie, lecz mimo to kuszące mielizny, które po latach - przemienione w piaszczystą jak Sahara glebę - otwierają czasem swoje skarbce i podają mi na tacy, a raczej na łopacie, kamyki z odbitymi w nich muszelkami. Myślę sobie wtedy, rozmarzona, że tu - w Świętokrzyskiem - mogło być kiedyś morze i swoje znaleziska chronię jak perły. Było. Teraz wiem, że bywał tu i tetrapod. Kto wie, jak wielki był jego akwen? Jeśli spacerował tak niedaleko, to chadzał i w moim ogrodzie, a że jakieś 395 mln lat temu - to co z tego? Zamykam oczy; od zalewu zaciąga jodem i żywicami rozgrzanych, jak na Archipelagu Bahama, sosen. Dewoński stwór - "nadal" rozważnie stawia kroki, a ja - podążam za nim w nadziei, że i spuchnięte z dumy całe województwo nie odstępuje go ani na krok, chuchając i dmuchając, żeby dobrze poszło. Coś - niby puma - przemyka brzegiem wąwozu i zostawia tropy. Otwieram oczy; za oknem zima taka, że ciepłolubny tetrapod, jako żywo, nie dałby rady, chyba że w skamielinie kamieniołomu i w dolomitowej piżamce - a jeszcze lepiej - otulony kołderką ochronnych szybek Muzeum Geologicznego w Kielcach.

Patrząc na udręczone śniegiem drzewa, obiecałam sobie, że kiedy nareszcie nadejdzie wiosna i wezmę się za przesadzanie kwiatów - precz z butami! Zamiast bezmyślnie ryć zbrojną piętą nierówne doły, przyłożę się i starannie odbiję bose stopy w świeżej ziemi. Kto wie? Jeśli tetrapodowi się powiodło? Może za ileś tam glacjałów i ataków planetoid - moje stopy, być może, zostaną utrwalone na leszczyńskiej skale. Podejrzewam, że tu jest pełna demokracja - wszyscy mamy szansę. Ale pozostaję niespokojna, bo nie wiem, czy tetrapod, puma i ja - odbijamy ślady tak jak umiemy, jak chcemy, czy jak nam pisane?
Tetrapodowi się udało. Czy tak samo uda się przetrwać niepokornej pumie?

autor: Janina Jolanta Jurek
(0 głosów)