Debiutowała w 2006 r. powieścią "Niebieskie Tulipany".
Trzy lata później Agnieszka Strzyżyńska, mając zaledwie czternaście lat, udanie zadebiutowała powieścią "Niebieskie tulipany".
Po trzech latach trafia do rąk Czytelnika druga powieść Agnieszki "Pestki słonecznika", która jest kontynuacją losu bohaterów debiutanckiej powieści. Zuzia, Nata, Kinga, Marta i Grzegorz, postaci literackie drugiej powieści, są już uczniami krakowskich liceów i zmagają się z nowymi problemami, zwłaszcza uczuciowymi.
Agnieszka Strzyżyńska sugestywnie, podobnie jak w debiutanckiej powieści, opisuje uczuciowe problemy zaprzyjaźnionej grupki nastolatków, spotykających się co jakiś czas w swoim gronie. W "Pestkach słonecznika" Agnieszka ukazuje sytuację rodzinną bohaterów powieści z pewnego punktu widzenia, który nie zaznaczył się w pierwszej powieści.
Otóż prawie wszyscy młodzi bohaterowie czują się nierozumiani przez swoich rodziców. Młodzi mają swoje ideały, marzenia, a starsi (ich rodzice) popadli w rutynę i trwają w konsumpcyjnym wymiarze swojego istnienia. Zastanawiające jest to, że bohaterowie powieści, pochłonięci sprawami uczuciowymi, nie interesują się problemami społecznymi czy światopoglądowymi, co zapewne różni ich od pokolenia Stena Żeromskiego.
Wątkiem dominującym w "Pestkach słonecznika" jest miłość Zuzanny do Grzegorza. To kanwa powieści, którą czyta się z zainteresowaniem, podziwiając dojrzałość pisarską młodej autorki. Zakończenia wątku miłosnego nie zdradzam. Czytelnicy, zwłaszcza metrykalnie młodzi, mogą się identyfikować z problemami i rozterkami przekazywanymi przez bohaterów "Pestek słonecznika".
Dodam, że Agnieszka Strzyżyńska jest nie tylko pisarką. Również rysuje, maluje. Interesuje się filozofią i biologią, a ponadto tańczy w zespole tańca współczesnego. Mieszka w Nałęczowie i jest uczennicą Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego. Dwukrotnie została uhonorowana Stypendium Marszałka Województwa Lubelskiego.
"Pestki słonecznika" to już powieść nie tylko dla nastolatków, ale także dla osób dorosłych, poszukujących śladów obecności najmłodszego pokolenia Polaków we współczesnej dobie wszelkich przemian. Można tę powieść rozpatrywać wychodząc z kilku punktów widzenia i niekiedy zadawać sobie wiele pytań. Zapewne autorka, pozostając wierna własnej sferze czystości uczuć i objawianej etyce na co dzień, próbuje przybliżyć czytelnikowi obowiązującą pop kulturę zachowań dojrzewających pestek. W odkrytej tarczy słonecznika, wystawionej na rażący blask słońca i powszechny ogląd przechodniów, przedstawia obraz wielu znaczeń słowa: ja, my, wy, oni. Ale unika dosłowności obowiązującego slangu, ucieka od ukazywania scen drastycznych, anektuje wieloznaczne skojarzenia dorosłych.
Świadomi jednak jesteśmy całego obszaru domysłów, wartych zastanowienia. Ona zmusza starsze pokolenie do analizy sytuacji, do odpowiedzi na pytania. Agnieszka po mistrzowsku rozwija dialogi, niekiedy po prostu bawi się słowem, a to już należy do sztuki, w uprawianiu której nie brakuje określonej maniery, choćby nawet w kwestii stawiania kropek, przecinków i myślników. Wielkie sentencje filozoficzne najczęściej nawiedzają ludzi w kwiecie wieku. A od niego przedziela jeszcze Agnieszkę wiele lat, chociaż jej dojrzałość twórcza skraca sobie drogę. Już dzisiaj potrafi realizować się na wiele możliwych sposobów jako nietuzinkowy autor, nowelista, spadkobierca wielkich nałęczowskich poprzedników.
Wiem, że pozostanie wierną nie tylko zwykłej magii słowa, ale także realiom każdego dnia. Nie będzie także obojętna wobec tego, co sprzeczne, dwuznaczne, konfliktowe, bolesne, chwalebne, autentyczne, prawdziwe i kłamliwe, bo to właśnie te cechy podmiotowe zmierzają do wzajemnej anihilacji, przy tym wielkiej syntezy ludzkich oczekiwań, wielkich wybuchów namiętności. Wierzę, że Agnieszka, owładnięta pasją twórczości, zmierza do swojej doskonałości i nie pozbędzie się na długo dziewczęcego uśmiechu - czego Jej serdecznie życzę.