Napisane przez  ZK
16
Mar
2007

Wolę być lekarzem

Rozmowa z dr Urszulą Marciniak, kierownikiem SP ZOZ w Nałęczowie



- Co to znaczy, że Państwa zakład opieki zdrowotnej jest samodzielny i publiczny?
- Oznacza to, że jest utworzony przez samorząd, ale sam musi się finansować, czyli utrzymywać z pieniędzy Narodowego Funduszu Zdrowia i uzyskanych z działalności gospodarczej. SP ZOZ ma sam pokryć: usługi dla pacjentów (badania, leki itp.), utrzymanie budynku i płace pracowników.

- Jaka jest różnica między publicznym a niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej?
- Zakład publiczny jest powołany do świadczenia usług nieodpłatnych dla pacjentów i nie może pobierać dodatkowych opłat za wizytę u lekarza, mimo wyczerpania limitu porad. Stąd też powstało zadłużenie wielu zakładów. Może też pobierać opłaty za badania laboratoryjne, czy badania USG, których nie ma w zakresie kompetencji lub nie zostały zlecone przez personel zakładu, a także za usługi nie przysługujące bezpłatnie, np. badania do prawa jazdy.
Natomiast zakład niepubliczny w przypadku wyczerpania limitu porad lekarskich może pobierać opłaty od pacjentów za wizyty poza limitem.

- Co oznacza opłata za badania laboratoryjne nie zlecone przez personel zakładu?
- Zgodnie z zasadami Narodowego Funduszu Zdrowia każda poradnia ma pewien zakres badań, które może zlecić. Po drugie, kto zleca, ten też płaci, to znaczy, jeśli badania zleci np. endokrynolog czy kardiolog, ma obowiązek wskazać pacjentowi miejsce, w którym będzie on mógł te badania wykonać bezpłatnie.
My jako lekarze rodzinni mamy niewielki zakres badań i z założenia badania te wykonujemy, aby diagnozować i leczyć tylko niektóre choroby. Narodowy Fundusz Zdrowia opracował taki wykaz chorób oraz wykaz zlecanych badań, nazywany zakresem kompetencji lekarza POZ. Wykaz badań wywieszony jest na tablicy informacyjnej naszego zakładu.
Pacjentów "specjalistycznych" kierujemy do poradni specjalistycznych i dalej ma ich leczyć i diagnozować specjalista. Niestety wiele poradni odsyła pacjentów do lekarza rodzinnego po przepisanie tych badań, co oczywiście nie jest zgodne z prawem, ale pacjenci mają większą śmiałość w kontakcie z lekarzem rodzinnym niż specjalistą i zdarza się, że wymuszają te usługi. Wielokrotnie też pacjenci oczekują od nas skierowań na badania wysokospecjalistyczne typu tomografia komputerowa lub mniej skomplikowane typu USG tarczycy, których nie mamy w zakresie kompetencji.

- Jakie byłoby wyjście z tej sytuacji?
- Wyjściem byłoby podpisywanie przez Narodowy Fundusz Zdrowia umów z laboratoriami i pracowniami RTG czy USG, tak aby pacjent mógł w dogodnym dla siebie miejscu te badania wykonać.

- Wspomniała Pani o poradniach specjalistycznych. Czy będzie ich więcej?
- Na 2007 podpisaliśmy umowę z NFZ na poradnię ginekologiczno-położniczą, zdrowia psychicznego, kardiologiczną i ortopedyczną. Posiadanie poradni specjalistycznych wiąże się z zakupem kosztownego sprzętu i zatrudnieniem specjalistów. W przeciwnym razie funkcjonowanie poradni jest pewnego rodzaju fikcją. Dlatego też zakupiliśmy nowy aparat do USG, aby zapewnić odpowiednią jakość usług.
Świadczymy też odpłatne usługi USG w atrakcyjnych cenach.

- A czy tego sprzętu specjalistycznego nie mogłoby być więcej?
- Wszystko rozbija się o finanse. Występowaliśmy o fundusze unijne, ale chętnych było wielokrotnie więcej niż środków i niestety nasz projekt nie został rozpatrzony. W następnej turze rozdzielania tych funduszy na pewno będziemy też uczestniczyć. Zwróciliśmy się do burmistrza Nałęczowa o dofinansowanie naszego zakładu. Chodzi o zakup sprzętu do diagnostyki kardiologicznej i laboratoryjnej.

- A co ze specjalistami?
- Po wejściu Polski do Unii Europejskiej coraz trudniej o dobrych specjalistów. Druga trudność to mała ilość porad , które można otrzymać z NFZ, więc nieopłacalne staje się dojeżdżanie dla kilku pacjentów. Staramy się najpierw pozyskać lekarza, a wtedy dopiero myśleć o poradni. Następny temat, który budzi wiele emocji to pogotowie ratunkowe w Nałęczowie.
Zacznę od tego, że w momencie przekazywania gminie budynku, powiat wydzielił lokal zajmowany przez pogotowie i przekazał go na własność szpitalowi puławskiemu.
Tak więc ani lokal, ani personel nie jest nasz. Zarządcą jest dyrektor SP ZOZ w Puławach. Przez pewien okres pogotowie świadczyło usługi naszym pacjentom w zamian za utrzymanie lokalu. Od kilku lat opieka nocna i świąteczna jest kontraktowana przez NFZ oddzielnie i umowę na te usługi w całym powiecie świadczy właśnie SPZOZ Puławy. Tragiczna sytuacja finansowa tego ZOZ-u była przyczyną likwidacji ambulatoryjnej opieki nocnej i świątecznej w Nałęczowie.
Pozostał tylko zespół wyjazdowy, który udziela pomocy w domach pacjentów w nagłych wypadkach. Wielokrotnie pacjenci obwiniali nas za taką sytuację. Niestety, nie mamy żadnego wpływu ani na personel, ani na dyrekcję. Z poprzednim burmistrzem byliśmy w tej sprawie u starosty, jak widać bez efektu. Dodam jeszcze, że od początku 2005 roku SP ZOZ Puławy nie płaci nam za media, więc de facto ponosimy koszty utrzymania tego lokalu.
W związku z powyższym proszę o kierowanie wszelkich skarg i wniosków dotyczących pracy pogotowia do dyrekcji SP ZOZ w Puławach.

- Proszę powiedzieć, czy otrzymaliście obiecywane podwyżki?
- Podwyżki otrzymaliśmy, ale w wysokości znacznie mniejszej niż rozgłaszają to media.
Wynika to ze sposobu naliczania tych pieniędzy. Wytłumaczę to na przykładzie. Przyjmijmy, że stawka roczna na pielęgniarkę środowiskową wynosi 10 zł. Z tej kwoty Ministerstwo Zdrowia wyliczyło koszty pracy na 60%, czyli 6 zł. Dopiero od tej kwoty liczono 30% podwyżki, czyli w tym wypadku 6 zł x 30% = 1,80 zł. Dodatkowo jeszcze NFZ płaci stawkę tylko na lekarza, pielęgniarkę i położną środowiskową oraz pielęgniarkę szkolną, a przecież są inni pracownicy, np. laboratorium, pielęgniarki praktyki czy personel pomocniczy, których trzeba obdzielić tymi pieniędzmi. Zrozumiałe jest więc rozgoryczenie personelu.

- A czy na poziom płac ma wpływ utrzymanie dużego budynku?
- Rzeczywiście budynek jest duży, ale na jego gabaryty składają się przede wszystkim duże korytarze. Wymagania SANEPID-u w stosunku do SP ZOZ są większe niż do zakładów niepublicznych. Określony metraż musi mieć laboratorium, poradnia ginekologiczna czy poradnia dzieci zdrowych. Staraliśmy się zagospodarować część korytarzy poprzez przegrodzenie ich przeszklonymi ściankami i w ten sposób powstał np. sklep medyczno-ortopedyczny. Nie możemy zagospodarować drugiej części korytarza, ze względu na jedyne źródło naturalnego światła. Poza tym w naszym budynku mieści się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, optyk i gabinet stomatologiczny, który ma podpisany kontrakt z NFZ.

- Kiedy zakończy się remont i pomalowane zostaną ściany?
- Można powiedzieć, że remont został zakończony i budynek spełnia wszystkie normy europejskie. Lamperie i drzwi to już kosmetyka i będziemy je malować sukcesywnie metodą gospodarczą.

- I na koniec pytanie osobiste. Czy czuje się Pani bardziej lekarzem czy menadżerem?
- Zdecydowanie wolę być lekarzem. Praca menadżera jest stresująca i niewdzięczna, ponieważ każda decyzja wzbudza niezadowolenie i dyrektor jest w opozycji zarówno do pracowników, jak i pacjentów. Przy tak niskim finansowaniu służby zdrowia niezmiernie trudno jest sprostać wymaganiom pacjentów i pracowników. Uważam jednak, że w porównaniu do wielu placówek sytuacja w Nałęczowie naprawdę nie jest zła. Szczerze mówiąc czuję się coraz bardziej zmęczona łączeniem funkcji lekarza i dyrektora.

Rozmawiał Zbigniew Kasprzak

 

(0 głosów)