Znajomość i przyjaźń z P. Oktawia Żeromską datuje się z bardzo dawnych lat. Pani Oktawia Żeromska jako podlotek przyjaźniła się z moją matką starszą od siebie o dobrych kilka lat. Ja poznałam ją już jako Panią Żeromską, w czasie, kiedy Pan Stefan Żeromski pracował w bibliotece Zamoyskich. Potem stykałam się z nimi w Zakopanem a prawdziwe zbliżenie nastąpiło we Francji gdy Żeromscy zamieszkali w Paryżu. Odwiedzałam ich tam często. Wiosną 1910 roku robiliśmy wiele wspólnych wycieczek a część lata tego samego roku spędziliśmy razem w Ploumanach w Bretanii. To były bodaj ostatnie prawdziwe dobre wakacje Pani Oktawii i Adasia, który był wtedy jeszcze zupełnie zdrów i mógł nacieszyć się morzem, wyprawami wielką żaglową łodzią i brodzeniem po zatoce w czasie odpływu morza.
Zapowiadał się już wtedy na niezwykle inteligentnego chłopca o dużej wyobraźni i wyczuciu piękna. Pani Oktawia, która miała w swym usposobieniu dużo optymizmu i niefrasobliwego humoru, udzielała tego humoru całemu otoczeniu. Po paru latach spotkaliśmy się znowu w Zakopanem. Adaś uczył się w tamtejszej szkole, jeździł konno i na nartach, ale jego zdrowie było już zachwiane, co wraz z innymi zmartwieniami odbijało się na zdrowi psychicznym jego matki.
Klimat zakopiański nie służył im obojgu. Adaś zachorował na zapalenie płuc i osierdzia na tle gruźliczym i gdy wreszcie zdecydowano się przewieść go do Nałęczowa było już za późno.
Pani Oktawia była człowiekiem o wielkim sercu. Troska o najbliższych i służenie kosztem własnych nerwów i zdrowia zachwiało po śmierci Adasia jej równowagę psychiczną. Zamieszkała w Warszawie, gdzie osiedlili się już wtedy Witkiewiczowie (córka i zięć z dziećmi). Żyła już tylko życiem i wspomnieniami bez końca.
W ostatnich latach widywaliśmy się rzadziej - ostatni raz widziałam ja ciężko chorą. O śmierci mówiła pogodnie, nie spodziewając się jednak, ze tak szybko nastąpi.
Niestety nie ocalało u mnie nic z listów i pamiątek po rodzinie Żeromskich.
Wojna i powstanie zniszczyły wszystko - listy, fotografie, książki. Pamiętam krótka dedykacje p. Żeromskiego na książce o Adasiu: "Z prośbą o pamięć i modlitwę". Treści listów nie potrafię odtworzyć, mając pamięć mocno przytępioną - bałabym się fantazjować.
Z rodzinnych fotografii odzyskałam tylko jedną - Adasia na koniu Łysce w Zakopanem.
Sadzę, że muzeum posiada tę fotografię - jeśli nie, chętnie ją oddam do zbiorów nałęczowskich.
Zdaje sobie sprawę, że ten list nie odpowiada Pańskim oczekiwaniom, gdyż sądzę, że nie wnosi nic nowego. Tę garstkę wspomnień przesyłam przeto szanownemu Panu w odpowiedzi na jego zapytania z prośbą by nie został włączony do archiwów muzealnych, gdzie nie miałby racji bytu.
Przepraszając raz jeszcze za ten spóźniony list, łączę wyrazy poważania.
Jadwiga Korniłowiczowa.
Autorka listu, Jadwiga Sienkiewicz- Kornilowiczowa, żona majora Kornilowicza, córka pisarza Henryka Sienkiewicza, która przez wiele lat przyjaźniła się z Oktawią Żeromską o czym świadczą jej listy w zbiorach Muzeum Żeromskiego w Nałęczowie.