SŁÓWKO DO PUBLICZNOŚCI
"Nowiny" 1882, nr 159.
"Nowiny" zmieniły właściciela, a dzisiejszy ich nabywca
(1) zwrócił się do mnie z propozycją, ażebym wypracował program dla codziennego pisma
(2).
Ponieważ co do tej, najważniejszej, kwestii mieliśmy, jak się okazało, jednakowe poglądy i ponieważ dano mi zupełną plenipotencję, tak co do zorganizowania .nowej redakcji, jak i co do sposobu kierowania
"Nowinami", więc w zasadzie - przyjąłem ofiarowane mi stanowisko redaktora głównego, które urzędownie będę mógł objąć dopiero wówczas, gdy otrzymam upoważnienie władzy.
Tymczasem wspólnie z kilkoma wybranymi przeze mnie kolegami wstępujemy do redakcji
"Nowin" na miejsce dawniejszych współpracowników.
Za wcześnie mówić dziś o tym, czym pragniemy ucz nić
"Nowiny". Redakcja przekształcającego się do gruntu pisma przypomina fabrykę, której kotły wyleciały w powietrze. Łatwo więc pojąć, że mechanizm wydawnictwa jest zrujnowany, że musi iść kulawo i że zorganizowanie się nowej redakcji wymaga pewnego czasu.
Mimo to czuję się obowiązany przedstawić szkic przyszłej naszej działalności.
Pierwsze pytanie, na które wypada odpowiedzieć ogółowi, jest to, do jakiego
"Nowiny" należą stronnictwa: Otóż nim zdążyłbym wyliczyć choćby połowę istniejących, zniecierpliwiony czytelnik przerwałby mi, wołając:
Mów krótko: czym chcecie być? Radykalistami czy konserwatystami, bigotami czy ateuszami, pachołkami bogactwa czy pokątnymi doradcami nędzy, czcicielami herbu czy agentami szyldu?...
Na to odpowiadamy stanowczo, że nie chcemy ani wpisywać się do żadnej podobnej partii, ani tworzyć nowej. Jesteśmy i chcemy zostać miłującymi ten kraj obywatelami, którzy pragną dbać o jego materialne i duchowe siły na wewnątrz, a na zewnątrz utrzymać związek z najszlachetniejszymi pierwiastkami ludzkości.
Każde pojedyncze stronnictwo wytwarza tylko cząstkę zbiorowych sił narodu, o ile coś robi - i - każde może być narzędziem osłabienia ich, o ile postępuje w bezwzględny sposób. Z tego powodu, szanując ludzi i uczciwą pracę każdej partii, każdej wiary, każdego narodu, z ich dążności uwzględniać będziemy tylko te, które posiadają cechę użytecznej siły i skłonność do ogólnej harmonii.
Bo przede wszystkim o siły kraju, i tylko o jego siły, dbać musimy, poza obrębem wszelkich teoryj, sympatyj i interesów osobistych albo stronniczych. Dbać musimy o te siły, które drzemią w naturze nie obudzonej jeszcze przez pracę, te, które mają już postać narodowych bogactw, te, które skrystalizowały się w formę dobrych praw i obyczajów, te, które pielęgnują się w młodym pokoleniu, te, które wiedza zasiała w umysły klas oświeconych i - nareszcie - te największe, dla przyszłości najważniejsze, a dziś niestety! jeszcze marniejące siły - klas ludowych.
Ale czy dziennik może podjąć się podobnego obowiązku i jakie ma po temu środki?
Może - przez oświecanie ogółu. Trzeba przypominać czytelnikowi o otaczającej go naturze i jej skarbach, o zdolnościach, prawach i pracach ludzkiej istoty, o budowie społecznych organizmów, o prądach, jakie w nich tętnią. Trzeba w każdym czynniku życiowym wskazywać jego dwa oblicza, pożyteczne i szkodliwe, piękne i brzydkie, łudzące i prawdziwe. Trzeba w końcu dowodzić za pomocą faktów, że osobiste szczęście człowieka jest możliwe tylko wśród harmonii wszystkich sił społecznych, co stanowi najwyższy ideał ludzkości.
Krótko mówiąc trzeba patrzeć na rzeczy obiektywnie, a opisywać jasno i zwięźle.
Po tym wyznaniu wiary możemy bliżej określić przyszły charakter "Nowin".
Chcemy je uczynić jak najużyteczniejszymi dla społeczeństwa. Nie mamy przecie śmiesznej pretensji ani robić z nich tamy, o którą rozbijałyby się fale wypadków, ani przedsiębiorstwa do wywożenia społecznych brudów, ani pręgierza dla występnych, ani kadzielnicy dla możnych. Chcemy przede wszystkim z tego dziennika zrobić obserwatorium społecznych faktów, tak jak istnieją obserwatoria dla badania ruchów ciał niebieskich albo zmian klimatycznych.
W tym celu "Nowiny" zapożyczą sobie metody nie od dziennikarstwa, ale od nauki. W dziennikarstwie odbywa się gonitwa za efektownymi pogłoskami, które następnie opisuje się w jak największej liczbie wierszy. Nauka zaś naprzód spostrzega fakt, potem określa go, potem uogólnia, a nareszcie wyprowadza wnioski. Tą metodę pragnęlibyśmy zastosować do zjawisk życia codziennego i pod tym względem wolelibyśmy w naszej redakcji widzieć ciało raczej podobne do korpusu inżynierii aniżeli do towarzystwa osób bawiących się według rozmaitych gustów.
Dalej, między spostrzeżonymi zjawiskami codziennego życia będą takie, które należy zgłębić i przedyskutować. W tych razach odwołamy się do pomocy nauki i ludzi fachowych, nie pytając o partię, do jakiej ktoś należy, ale o znajomość przedmiotu. Społeczeństwo bowiem ma prawo przyjmować usługi wszystkich swoich synów.
Trzecią, niezmiernie szacowną rubrykę dla dziennika stanowią dzieła talentu. I tu również nie będziemy pytali ani o narodowość, ani o stronnictwo, do jakiego należy autor, ale uszanujemy indywidualność twórcy, o ile będzie przedstawiał piękną siłę.
Wreszcie, wszystko co wkracza w dziedzinę miejskich plotek, wiadomości drażniących a niepożytecznych i osobistych kłótni, wszystko to raz na zawsze usuwa się z "Nowin". Potrafimy uszanować każde szlachetne uczucie, litować się nad nieszczęściem i ująć się za krzywdą, ale dogadzać niesfornym instynktom ludzkim wcale nie mamy zamiaru.
A teraz prosimy ogół o poparcie nas w pracy, to jest o odwoływanie się do pisma w kwestiach wątpliwych, o nadsyłanie rzetelnych i ważnych wiadomości, udzielanie informacji naszym współpracownikom i o uwagi nad artykułami. O łaskawe jednak względy w formie licznej prenumeraty nie prosimy, z góry wiedząc, że tak samo nie potrzebuje łaskawych względów pismo użyteczne, jak społeczeństwo nie potrzebuje pisma bezużytecznego.
Jeżeli Bóg pozwoli, w ciągu kilku tygodni ukończymy organizację redakcja a wówczas poznamy się bliżej. Wtedy przekona się ogół, że nowa jego strażnica potrafi być czujną. Do innych zaś należy śledzić i ogłaszać, czy nasze obserwacje są obiektywne, czy też zabarwione osobistymi interesami lub widokami partii.
Nie taimy przed sobą, że droga nasza nie jest wysłana kwiatami; znamy już trochę grunt, po którym przyjdzie stąpać. To jednak dodaje nam otuchy, że jest jakaś przyszłość i jakieś publiczne sumienie, które osądzą nasze zamiary i pracę.
PRZYPISY: (1) oficjalnie owym nowym właścicielem pisma był Michał Józefowicz, notariusz przy kancelarii hipotecznej Sądu Okręgowego; w istocie dziennik należał do dawnego właściciela, Stanisława Kronenberga, finansisty, jednego z założycieli Kasy Pomocy Naukowej im. Mianowskiego.
(2) Program ten w skrócie scharakteryzował Prus w swojej pierwszej Kronice tygodniowej "Nowin" (nr 173, r. 1882):
"...pragnąłbym przyczynić się do tego, ażeby "Nowiny"[...] były nie tylko pismem ruchliwym a niepretensjonalnym, ale jeszcze i trochę rozjaśniającym życie społeczne [...] Jedyną zaś naszą ambicją bidzie to, ażeby każdy fakt, człowiek, instytucja takie zajmowały miejsce w piśmie, jakie zajmują w życiu. Nic nie dodamy swoim przyjaciołom, nic nie ujmiemy nieprzyjaciołom, i -- basta!"